Miyazawa Yukino to najbardziej rozpoznawalna dziewczyna w szkole i przewodnicząca swej klasy. Nie ma żadnych słabych punktów, jej oceny zawsze wystarczają by znalazła się na szczycie listy najlepszych uczniów. Do tego łatwo nawiązuje nowe kontakty, co sprawia, iż od zawsze była obiektem admiracji. W rzeczywistości jednak ta cała otoczka to nic innego niż jej druga twarz. Dziewczyna uwielbia być w centrum uwagi, oczekując niekończącego się strumienia komplementów. Dlatego też pała żywą nienawiścią do chłopaka zwangeo Arima Souichirou (mimo traktowania go jako dobrego kolegi przed wszystkimi). Przewodniczącego szkoły i zarazem ucznia jej klasy, który wydaje się jej być jeszcze bardziej idealny od niej samej.
Nadszedł czas egzaminów. Wynik Yukino dał jej pierwsze miejsce w szkole – oczekując frustracji ze strony swego rywala, otrzymuje szczere gratulacje. Zaskoczona dziewczyna po raz pierwszy w życiu zaczyna kwestionować swój styl życia. Niedługo po tym, Souichirou wyznaje jej miłość, jednak zostaje odrzucony. Kolejnego dnia składa jej niezapowiedzianą wizytę w domu przynosząc obiecane wcześniej płyty z muzyką. Tam ma okazję zobaczyć prawdziwą twarz Yukino.
Z racji tego, że nie wie jak spędzić z nią więcej czasu wpada na pomysł, by ją zaszantażować. Grozi jej wyjawieniem prawdy jeśli nie pomoże mu w jego obowiązkach przewodniczącego szkoły.
Oprawa audiowizualna Kareshi Kanojo no Jijou
Wstęp
Nie do końca wiem od czego wypadłoby zacząć. Otóż w studiu Gainax panował za tamtych czasów niesamowity bałagan. Proces produkcyjny był po prostu jedną wielką prowizorką. Przy finalnym montażu spaprano dosłownie każdą rzecz jaką można było spaprać. Temat jest interesujący i mógłbym się naprawdę mocno rozpisać opisując te problemy. Jednak zainteresowanym polecam ten wpis, gdyż nie ma sensu bym powielał tą samą treść. Najlepsze w tym jest to, że mimo wszystkich tych przeciwności i małego budżetu reżyser Anno Hideaki (tak, ten od Evangeliona między innymi), przez swą kreatywność był w stanie sprawić, że całość wyglądała naprawdę porządnie tam gdzie było to najważniejsze. Bardzo podobał mi się design postaci. Do tego ich emocje przedstawione były przerażająco naturalnie, co w połączeniu ze świetnymi aktorami głosowymi sprawiało piorunujący efekt autentyczności.
Wideo
Gdy zacząłem oglądać Kareshi Kanojo no Jijou nie sprawdziłem kto jest reżyserem. W wielu miejscach jednak zastanawiałem się, czy reżyserem nie był czasem Shinbo Akiyuki. Czyli ikoniczna postać studia Shaft – Monogatari, Tsukuyomi: Moon Phase, Dance in the Vampire Bund, Hidamari Sketch, Maria†Holic, Nisekoi etc. Niektóre sceny i styl reżyserii obrazu (szybkie kreatywne cięcia, używanie przefiltrowanych zdjęć ze świata rzeczywistego, wykorzystanie pewnych elementów scenerii takich jak światła drogowe do wizualnego opisania aktualnej atmosfery serialu bądź stanu mentalnego, w jakim znaleźli się w danym momencie bohaterowie – o tym również ciut dalej) przypominały do złudzenia jego dzieła. Dopiero po sprawdzeniu twórców dotarło do mnie jak wielki wpływ miał Anno Hideaki na Shinbo Akiyuki.
Bez niego większość serii Shaftu nie byłoby tym, czym było. Wracają do Kareshi Kanojo no Jijou – oprawa wizualna kryje mnóstwo smaczków, nawiązań i nieoczywistych odniesień do aktualnych wydarzeń serii. Podobnie jak nagrania wideo, które widzimy podczas napisów końcowych – zawsze nawiązują one do treści fabuły i bohaterów. W pierwszych odcinkach są to nagrania wnętrza szkoły, później scenerii miasta. Odcinki recap natomiast to nagrania z planu budowy, co idealnie oddaje to, czym są odcinki streszczające dotychczasowe wydarzenia.
Audio
W endingu użyto jednego utworu – jednak nie zawsze brzmi on tak samo. Odcinki poświęcone Yukino zawierają wokal głównie Enomoto Atsuko – seiyuu użyczającej głosu głównej bohaterce. W odcinkach poświęconym głównie Souichirou słyszymy wokal Suzuki Chihiro – analogicznie – aktora głosowego użyczającego głosu głównemu bohaterowi. Występuje jeszcze jedna wariacja – całkowicie pozbawiona wokalu – w odcinkach, gdzie głowni bohaterowie odsunięci są na dalszy plan. Dodatkowo po napisach końcowych aktorki głosowe użyczające głosów młodszym siostrom Yukino – Watanabe Yuki i Yamamoto Maria występowały we własnej osobie wcielone w swe bohaterki przedstawiając zwiastun kolejnego epizodu z perspektywy młodszych sióstr.
Oprawa dźwiękowa nie odbiega ani na krok od oprawy wizualnej. Ścieżka dźwiękowa to głównie jazz i utwory składające się niemal wyłącznie z pianina. Nie zabrakło również orkiestry dętej rodem z serii mecha w krótkich streszczeniach na początku i końcu niemal każdego odcinka. Oczywiście użyte są one odpowiednio do atmosfery konkretnych scen. Oba (ten i ten) główne motywy towarzyszące poważniejszym wydarzeniom za każdym razem powodowały u mnie pojawienie się gęsiej skórki i wyzwalanie silnych emocji. Zazwyczaj tego typu utwory mnie nie ruszają. Jednak w połączeniu długimi monologami i przemyśleniami głównych bohaterów i tym, co widziały moje oczy, soundtrack Sagisu Shirou tylko potęgował wszystkie emocje. Osiągnął on więc to, czego pragnie każdy kompozytor. Na pewno będę do niego wracać.
Kolejna sprawa to aktorzy głosowi. Kareshi Kanojo no Jijou to seria z 1998 roku – słychać tutaj, że styl aktorstwa głosowego jest ciut inny. Nie oznacza to, że gorszy (żeby była jasność). Enomoto Atsuko jako Yukino to naprawdę coś wspaniałego. Trudno mi nawet opisać jak dobrze wykonała ona swoją pracę zarówno na samym początku, gdzie główna bohaterka miała całkowicie przeciwne dwie twarze jak i później, gdy zaczęła akceptować to, kim jest.
Fabuła i bohaterowie Kareshi Kanojo no Jijou
Wstęp
Kareshi Kanojo no Jijou opowiada historię uczniów szkoły średniej – Yukino i Souichirou. Przedstawia ich zmagania ze swą przeszłością, ich codzienne życie i rozkwitające między nimi uczucia. Jednak to nie wszystko – oprócz skupienia się na ich relacji, zobaczyć możemy mnóstwo wątków pobocznych, które nie są potraktowane po macoszemu oraz mają realny wpływ na wydarzenia i rozwój niemal każdej postaci, które także posiadają w wielu przypadkach solidne backstory. Sprawia to, że szybko się z nimi zżywamy. Pierwsze, co do mnie dotarło to fakt, jak naturalnie wydarzenia są przedstawiane – łącznie z wewnętrznymi przemyśleniami bohaterów. Do tego rodzina Yukino (z jej rodzeństwem) trochę przypominała mi moją. Również jestem najstarszy (mam dwóch młodszych braci) i sceny przedstawione w jej domu rodzinnym nie raz niemal kropka w kropkę zlewały się z tym, co miało miejsce za czasów jak uczyłem się w szkole średniej.
Yukino oraz Souichiro mają rodziców, na których mogą liczyć w trudnych sytuacjach. Yukino ma kochającą, otwarcie wyrażającą swe uczucia i żywiołową rodzinę. Natomiast w domu Souichiro panuje poważna, oficjalna atmosfera – jego rodzice to znani i szanowani lekarze.
Mimo, iż chciałbym napisać więcej o postaciach pobocznych – nie chcę spoilerować, a niestety bez spoilerów trudno cokolwiek o nich powiedzieć.
Styl reżyserii i symbolika
Główne założenie KareKano to ukazanie w szczegółach interakcji między bohaterami. Rozwoju uczuć, przyjaźni, budowania zaufania, akceptacji samego siebie i zmagania się z przeciwnościami losu. Jak już wspomniałem wcześniej Anno Hideaki mocno polegał nie tylko na samych dialogach (które są świetne), jednak również na zmyśle wzroku i słuchu. Stąd też mnóstwo scen pośrednich łączących poszczególne sceny.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że służą one wyłącznie jako wypełniacze i spoiwo między poszczególnymi wydarzeniam. Przykładowo – w miejscu dłuższej przerwa czasowa (na przykład popołudnie przechodzi w wieczór). Gdy przyjrzymy się im bardziej, zauważyć możemy coś naprawdę interesującego (Shinbo Akiyuki robił dokładnie to samo choćby w serii Monogatari). Światła drogowe naturalnie symbolizują przemieszczanie się. Nikogo raczej nie powinno dziwić, iż były one użyte jako łączniki scen z wydarzeniami w szkole oraz domach rodzinnych. To z pewnością każdy podświadomie uznał za naturalną kolej rzeczy.
Moją uwagę zwróciły jednak kolory świateł w poszczególnych odcinkach/wydarzeniach. Czerwone światło symbolizowało problem – sprawę niewyjaśnioną, zmagania się z czymś głównych bohaterów. Zielone światło poprzedzało lub podsumowywało wydarzenia pozytywne. Światła wyłączone natomiast nadchodzący problem. Były także kombinacje czerwonych i zielonych świateł (analogicznie oznaczające stopniowe dążenie do rozwiązania pewnych sytuacji). Kolejnym tego typu obrazem było połączenie dwóch czynników. Deszczowej pogody (naturalnie symbolizującej melancholijny nastrój) i rur rynnowych, z których spływały niesamowite ilości zamulonej wody, zwiastujących wyrzucenie silnych emocji i konfrontacji uczuciowych. Wstawek tego typu było trochę (jak korek samochodowy, przejazdy kolejowe) i warto samemu zwrócić na nie uwagę.
Oglądając Kareshi Kanojo no Jijou z odcinka na odcinek zacząłem rozumieć fenomen owianego legendą – Anno Hideaki. O ile Evangelion do mnie treścią aż tak nie trafił, to tutaj dosłownie każda scena potwierdzała mi, że jak najbardziej zasłużył na swoje miejsce w historii.
Problemy techniczne
Niestety problemy z produkcją KareKano zaczęły się pogłębiać. Sam autor materiału źródłowego w postaci mangi (Tsuda Masami) nie był za bardzo zadowolony z adaptacji. W jego opinii zbyt wiele czasu poświęcono komediowym scenom (natomiast w mojej opinii balans między sielskim życiem a scenami poważnymi był po prostu idealny). Do tego wewnątrz samego studia doszło do wielu sprzeczek, które zaowocowały odsunięciem Anno Hideaki z roli reżysera po 17 odcinku. Wiąże się z tym spory spadek jakości w zasadzie na wszystkich szczeblach, oprócz voice actingu. Zaczynając od ekstremalnego zaniżenia jakości animacji i samego rysunku, przez samą reżyserię.
Tsurumaki Kazuya po prostu nie podołał pociągnąć tej serii na takim poziomie jak robił to Anno. Na każdym kroku widać było też braki w budżecie. Czy wpłynęło to mój odbiór całości? Jakkolwiek nielogicznie i absurdalnie to zabrzmi – nie. Nie, ponieważ to co stworzył Anno odbiło swe piętno również na tych kilku ostatnich odcinkach, z którymi mało miał wspólnego.
Ocena i podsumowanie
Rzadko się zdarza, bym serię liczącą ponad 20 odcinków połknął w zasadzie na raz. Kareshi Kanojo no Jijou to jedna z nich. Moją fascynację prawdopodobnie widać było w tej recenzji (jak i również jej długości – ponad dwa razy dłuższa od większości wpisów, które tutaj popełniam), więc oczywisty jest fakt, iż całość mi się naprawdę podobała. Ośmielę się stwierdzić, że kompilacja części składowych. Oprawa wizualna, reżyseria, aktorstwo głosowe, symbolika, soundtrack, charakteryzacja, szeroko pojęta estetyka etc.) sprawiała, iż nie tylko twierdzę, że KareKano to jeden z najlepszych romansów jakie było dane mi zobaczyć, ale także jedna z najlepszych serii jakie widziałem ogólnie.
Z całego serca polecam ją miłośnikom trochę poważniejszych melodramatów, które nie stwarzają sztucznych problemów i mocno skupiają się na rozwoju postaci. Za każdym razem jak już myślę, iż zobaczyłem już wszystko to, co najlepsze zostaje mi udowodnione, że bardzo się mylę i czeka na mnie jeszcze mnóstwo perełek takich jak ta.
Finalny werdykt
Final evaluation
Z racji tego, iż historia jest urwana (jakby ktoś szukał informacji gdzie zacząć czytać mangę po obejrzeniu adaptacji – 33 rozdział, tom 7), zaraz po rozpoczęciu seansu zamówiłem sobie pełen set materiału źródłowego (kurier DHL pojawił się po 3 dniach od złożenia zamówienia!). Jak skończę czytać to z pewnością recenzja również się tutaj pojawi.
Z jakim tłumaczeniem polecam oglądać Kareshi Kanojo no Jijou
- Nyanpasu – głównie dzięki nim w końcu obejrzałem tę serię. Miałem w planach już od dawna, lecz od lat jakoś odwlekałem oglądanie. Natomiast porównując napisy od Nyanpasu z oficjalnymi (te np w wydaniu Judgment), w zasadzie od strzału zabrałem się za oglądanie. Sam poprawiłbym jeszcze kilka rzeczy, ale te najbardziej rażące problem oficjalnego tłumaczenia zostały poprawione, więc z czystym sumieniem mogę polecić.