Zima się skończyła, także pora na następną polecajkę. Przed wami 16 najciekawszych według mnie produkcji anime wiosna 2016.
Podsumowanie sezonu zimowego
Na samym początku krótkie podsumowanie poprzedniego sezonu. Tak dobrej zimy jeśli chodzi o owocność w postaci serii anime nie było już dawno. Owszem, trzy produkcje wylądowały na liście porzuconych, mimo wszystko i tak ukończyłem piętnaście.
Do tego chciałbym jeszcze ogłosić, że trzy najlepsze serie zimy dostaną wpis w postaci standardowej recenzji. Niestety mam wielki problem z wyłonieniem tej trójki, więc teraz wyjątkowo zostaną wymienione cztery pięć serii.
- Boku dake ga Inai Machi
- Dagashi Kashi
- Hai to Gensou no Grimgar
- Ao no Kanata no Four Rhythm
- Dimension W
Miejsca pierwszego wyjaśniać prawdopodobnie nie muszę. Bardzo, bardzo rzadko zdarza się, iż anime zbierające najwyższe noty w danym sezonie, zyskuje u mnie tak wysoką ocenę. Boku dake ga Inai Machi – w tym przypadku, po prostu niżej nie mogłem tego ocenić. Genialna reżyseria, bohaterowie i dość dobra (jednak nie idealna) kreska.
Dagashi Kashi to epizodyczna komedia, ale jaka! Ponownie, świetni bohaterowie, całkiem śmieszny humor (bazuje na nostalgii, nie wiem czy młodsze pokolenia będą w stanie to zrozumieć). Do tego wszystkiego dochodzi wręcz fenomenalna kreska od studia Fell. Naprawdę, wyglądało to cudownie. Jak wspomniałem wcześniej, oglądać tylko z tłumaczeniem od Mori!
Hai to Gensou no Grimgar – to w zasadzie pierwsze anime, mające miejsce w świecie gier, które mi się spodobało. Może dlatego, że widocznych elementów gier tutaj nie ma. Brak także charakterystycznego głupiego, gimnazjalnego humoru. W zasadzie Hai to Gensou no Grimgar to całkiem poważne anime. Należy także wspomnieć o fenomenalnej kresce. Tego po studio A1 się nie spodziewałem.
Ao no Kanata no Four Rhythm – wiele razy wspominałem o tym, że uwielbiam adaptacje powieści wizualnych. Nie inaczej było w tym przypadku. Od samego początku anime to przypadło mi do gustu. Choć jednym aspektem jestem zawiedziony – wycięto cały wątek romansu z oryginału. Mimo wszystko, nie pamiętam kiedy ostatnio (czy w ogóle) tak bardzo wciągnęła mnie seria o tematyce sportowej. Całość oprawiono w genialną kreskę. Całe otoczenie jest tak piękne, iż chciało by się wybrać do tego świata. Brawo Gonzo (i po części Orange, za dobrze komponujące się i niemal niewidoczne CG).
Dimension W – ciekawe sci-fi, w raczej czystym tego słowa znaczeniu. Owszem, mamy kilka scen z mechami, ale to tylko przeszkadzjaki. Rozwija się dość wolno, popadłem w lekkie zwątpienie w okolicy szóstego odcinka, ponieważ wiele sytuacji miało charakter epizodyczny… ale… im dalej tym lepiej. Oczywiście nie należy do tej produkcji podchodzić w sposób czysto naukowy. Jak sam gatunek mówi jest to – fikcja naukowa. Wiele rzeczy to po prostu założenia twórców, niemające żadnego odniesienia do fizyki nam znanej. Ale liczy się przecież pomysł. Jeśli chodzi o kreskę… sceny w pełnym 3D wykonane przez Studio 3Hz wyglądają pięknie, natomiast mamy tutaj także trochę CG wykonanego przez studio Orange. W pierwszej połowie serii nie za bardzo się starali, pod koniec widać wyraźną poprawę.
Na wyróżnienia zasługuje także:
- Koyomimonogatari – uwielbiam świat Monogatari, lecz nie było to nic fenomenalnego. Zbiór sytuacji, z którymi zmierzał się Koyomi w różnych miejscach w czasie całej historii. Warte obejrzenia.
- Musaigen no Phantom World – mało tutaj fabuły, seria totalnie epizodyczna… ale za to jaka przyjemność z oglądania! Kyoto Animation to moje ulubione studio jeśli chodzi o aspekty wizualne. Do tego co oni tworzą, nikt inny nawet się nie zbliża, coś pięknego.
- Sekkou Boys – totalnie absurdalna komedia o idolach, którzy są… rzeźbami. Tak, dobrze słyszycie. Święty Grzegorz, Hermes, Mars oraz Julian Medyceusz (Medici) to główni bohaterowie tego anime. Wiele sytuacji jest dosłownie przekomiczne, a na sam widok grupy idolów w takiej postaci można płakać ze śmiechu.
- Shoujo-tachi wa Kouya wo Mezasu – raczej nie zdobywa pozytywnych opinii w internecie, ale mnie się podobało. Anime o grupie ludzi, mającej na celu stworzenie kompletnej gry komputerowej (visual novel).
Rozczarowanie sezonu?
Nie mogę napisać, iż jest nim Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo!, ponieważ od początku miałem dość niskie oczekiwania. Zawiodłem się natomiast bardzo na studiu P.A. Works (a to zdarza się niezwykle rzadko). HaruChika to nawet nie średniak. Seria totalnie epizodyczna, z wciskanym na siłę elementem shounen ai. Udaje to coś z gatunku mystery, ale tak naprawdę mamy jednego geniusza, który wie wszystko. Stroną wizualną także nie powala, miejscami widać nawet ostre cięcia w budżecie. Nie mam na myśli tutaj designu postaci (akurat mnie się podobały, również te kolorowe oczy).
Zostało także Nijiiro Days. Gdyby nie fakt, iż anime to ma 24 odcinki, na pewno wylądowało by w liście top sezonu. Świetna komedia shoujo, z perspektywy faceta (coś trochę jak Ore! Monogatari).
Na wstępie chciałbym także zaznaczyć, że wpis ten będzie uzupełniany w miarę premier pierwszych odcinków. Standardowo będą dostępne opisy, moja opinia oraz zrzuty ekranu, więc polecam zaglądać tu częściej.
Wstępne oczekiwania dla sezonu anime wiosna 2016
Po przejrzeniu ramówki na wiosnę, zainteresowało mnie szesnaście serii. Raczej lekko powyżej standardu. Jak zwykle – mam nadzieję, iż większość okaże się ciekawa. Nie wiem od czego zacząć. Może od tych, które najbardziej zwróciły na siebie moją uwagę. Mayoiga – Drama, Mystery, ciekawy plakat i opis. Jeśli mam być szczery, nazwę studia (Diomedea) słyszę pierwszy raz. Rzuciłem okiem na ich wcześniejsze produkcje i zobaczyłem anime o nazwie Sola. Bardzo mi się ono podobało, więc jestem dobrej myśli. Kiznaiver – sc-fi, materiał źródłowy – original, studio… Trigger. Jesli mam być szczery, znam od nich tylko Kill la Kill, nie specjalnie mi się podobało… lecz ponownie, jestem dobrej myśli. Sci-fi! Gakusen Toshi Asterisk 2nd Season – tutaj sprawa jest prosta, podobał mi się pierwszy sezon, więc zamierzam oglądać kontynuację. Mam tylko nadzieję, że twórcy nie skupią się na akcji (jeden z głównych powodów, dlaczego podobał mi się sezon pierwszy). Haifuri – kolejna oryginalne anime, studio Production IMS znam tylko z Inari, Konkon, Koi Iroha, które wspominam całkiem przyjemnie. Gatunków na razie brak, ale plakat mi się podoba 🙂 Dodatkowo wspomnieć należy, że w proces produkcji zaangażowano Yoshidę Reiko (maczała palce w Non Non Biyori) oraz samego Atto (twórcę Non Non Biyori) – odpowiedzialny jest on za design postaci – o tym przeczytać można tutaj. Bakuon!! – seinen, slice of life, cgdct… w sumie kupiło mnie to. Choć za studiem TMS Entertainment nie przepadam. Flying Witch – opis nie mówi praktycznie nic, ale za to plakat ciekawy 🙂 Studio J.C. Staff, slice of life, komedia. Może być ciekawe. Kuma Miko – zastanawia mnie tag seinen, pewnie to będzie jakiś short. Wygląda ciekawie. Studia Kinema Citrus (Barakamon, Tokyo Magnitude 8.0) oraz EMT² nie mają zbyt wielkiego dorobku, także nie wiem czego się spodziewać. Kuromukuro – mimo nadszarpniętego zaufania przez Haruchika, nadal będę wiernie śledził seriale od P.A. Works. W tym przypadku nie wiem ile wytrzymam, na chwilę obecną jedyny tag tej serii to Mecha, co lekko mnie odstrasza… z drugiej strony plakat i opis wyglądają zachęcająco, więc dam temu szansę. Gyakuten Saiban: Sono „Shinjitsu”, Igi Ari!, szerzej znane jako seria gier Phoenix Wright. Nie jestem fanem tego typu tematyki, aczkolwiek grę z Nintendo DS wspominam miło i liczę, że anime będzie w stanie oddać ten klimat. A1-Pictures, czyli od strony graficznej raczej nic specjalnego nie zobaczymy. Joker Game – military, seinen, totalnie nie moje klimaty (i jeszcze do tego II Wojna Światowa). Do tego studio Production I.G, obecnie odstraszające nadużywaniem 3DCG… Rzadko oglądam trailery, ale w tym przypadku całość prezentuje się bardzo ładnie, a opis mnie zaciekawił. Sansha Sanyou – comedy, school, slice of life. Zapewne short. Jestem kupiony 🙂 Studio Doga Kobo, odpowiadające między innymi za takie produkcje jak: Gekkan Shoujo Nozaki-kun, Plastic Memories, Myself ; Yourself czy Saishuu Heiki Kanojo (!) (razem z Gonzo) – jestem spokojny 🙂 Pan de Peace! – w zasadzie tak jak przed chwilą, comedy, school, slice of life, pewnie także short. Studio Asahi Production, w zasadzie tylko Onsen Yousei Hakone-chan widziałem ich autorstwa, które było naprawdę zabawne. Shounen Maid – Comedy, Shoujo, Slice of Life. Lubię shoujo. Opis na chwilę obecną nie grzeszy objętością. Może być ciekawe. Studio 8bit, czyli bez emocji – mają dobre i słabe anime.
Zostało Koutetsujou no Kabaneri. Jeśli mam być szczery, opis w ogóle mnie nie zainteresował, ale Wit Studio… oni udowodnili, że ich produkcje warto obejrzeć dla samej oprawy wizualnej i prawie pełnej klasycznej animacji (oszałamiająco piękne Owari no Seraph oraz The Rolling Girls). Jak widać sezon anime wiosna 2016 prezentuje się całkiem ciekawie.
Jeszcze dwie sprawy:
- Dlaczego opisy zawsze zaczynam od strony wizualnej? Dlatego ponieważ jest to zazwyczaj pierwsza rzecz, którą widzimy i szczególnie w przypadku pierwszych odcinków – zapada w pamięć.
- Dlaczego nie opisuję serii X? Przecież jest taka super i w ogóle. W tym sezonie wypada pewnie na kolejny sezon Jojo (to ten, czy następny sezon w końcu?). Nie lubię Jojo, nudzi mnie Jojo. Nie wymieniam takich serii ponieważ mnie nie interesują i szkoda mi czasu, żeby je oglądać – tym samym ich nie polecam – ponieważ jak już wiele razy wspomniałem – polecam tylko to, co mnie interesuje.
Właściwe wstępne podsumowanie sezonu anime wiosna 2016
Czas na właściwe wstępne podsumowanie, zaczynając od serii, na które najbardziej czekam, kończąc na tych, które są mi obojętne lub nic o nich nie wiadomo (część z nich może okazać się kompletną stratą czasu – gdyby tak się stało, tytuł będzie przekreślony poniżej). Krótkich serii nie będę opisywać (tych z odcinkami do 7 minut), mimo iż je wymienię (chyba że coś wyjątkowo mi się spodoba). Może się także zdarzyć, że pewne tytuły zostaną dopisane:
- Mayoiga / 迷家
- High School Fleet (Haifuri) / ハイスクール・フリート (はいふり)
- Bakuon!! / ばくおん!!
- Kuma Miko / くまみこ
- Flying Witch / ふらいんぐうぃっち
- Anne Happy♪ / あんハピ♪
- Kiznaiver / キズナイーバー
- Kuromukuro / クロムクロ
- Gakusen Toshi Asterisk (sezon 2) / 学戦都市アスタリスク
- 12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki / 12歳。~ちっちゃなムネのトキメキ~
- Gyakuten Saiban: Sono „Shinjitsu”, Igi Ari! / 逆転裁判 その『真実』、異議あり!
- Joker Game
- Sansha Sanyou / 三者三葉
- Pan de Peace! / パンでPeace!(short)
- Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge / 田中くんはいつもけだるげ
- Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta? / ネトゲの嫁は女の子じゃないと思った?
- Wagamama High Spec / ワガママハイスペック (short)
Shounen Maid / 少年メイド- Sakamoto desu ga? / 坂本ですが?
- Koutetsujou no Kabaneri / 甲鉄城のカバネリ
Jeszcze raz przypominam o fakcie, że opisy, zdjęcia i moje opinie pojawiać będą się na bieżąco, w miarę ukazywania się pierwszych odcinków. Kolejność opisów poniżej = kolejność premier odcinków. Pełną ramówkę sezonu zimowego 2016 można znaleźć np tutaj.
Podobnie jak we wpisie dotyczącym poprzedniego sezonu, pod opisem danego anime pojawi się moja ocena (według schematu dostępnego poniżej) po pierwszym i szóstym odcinku:
Tak – jak można się domyśleć – uważam, że dana produkcja jest warta uwagi.
Nie do końca – w przypadku pierwszego odcinka zazwyczaj znaczyć to będzie, że nie zostało w nim ukazana wystarczająco wiele fabuły, by polecić daną serię, w przypadku szóstego odcinka znaczyć będzie, że seria jest przeciętna i można ją pominąć.
Nie – nie polecam, szkoda czasu.
Nowością natomiast będzie informacja o jakości tłumaczenia. Gdy do danej serii będzie istniała lepsza alternatywa dla oficjalnych subów, pochodzących od Crunchyroll czy Funimation (a tym samym i HorribleSubs), to pojawi się stosowna notka po wrażeniach z pierwszego odcinka. Dodatkowo po zakończeniu serii zostanie do każdego serialu dodane podsumowanie, co rozpocznie trochę inny etap rozwoju tej strony. Od teraz tylko naprawdę wybitne serie sezonowe będą otrzymywały osobne recenzje (gdyż reszta potrzebnych informacji będzie zawarta już we wpisie dotyczącym ramówki danego sezonu).
Opisy, zrzuty oraz opinie anime wiosna 2016
OCZEKIWANIE NA PREMIERY ODCINKÓW anime wiosna 2016.
Mayoiga / 迷家
Autobus wycieczkowy pełen młodych ludzi zmierza ku małej, tajemniczej miejscowości zwanej Nanakimura. Miejsca pozbawionego ograniczeń otaczającego świata, gdzie każdy będzie mógł uwolnić się od dotychczasowego życia. Przemierzając wysokie góry, grupa trzydziestu ludzi tak naprawdę nic nie wie o tym, co ich czeka. Jaka jest prawdziwa tajemnica mitycznej wręcz Nanakimury?
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – doskonały klimat, wiele różnych charakterów postaci, ogromny potencjał, który mam nadzieję, że zostanie odpowiednio wykorzystany (czytaj – nie zamieni się to bezcelową zarzynankę z tanim wątkiem walki o przetrwanie).
Co mi się nie podobało? W zasadzie tylko ten autobus zrealizowany w całości w 3D. Wygląd bohaterów jak i otoczenia jest całkiem przyzwoity, mam nadzieję, iż tak pozostanie. Na chwilę obecną zdecydowanie polecam.
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
Najlepszą dostępna opcją jest tłumaczenie od Chihiro.
Czy polecam po szóstym odcinku? TAK – całość bardzo przypomina mi serial Lost. Mamy grupę ludzi, którzy trafili do miejsca, gdzie dzieją się momentami bardzo dziwne rzeczy, ogromne zróżnicowanie charakterów, mała wioska i ciekawie zrealizowany scenariusz (nie jestem typem osoby, która czepia się każdej najmniejszej nieścisłości). Seria godna polecenia, choć zdecydowanie nie dla każdego.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – wbrew wielu opiniom, uważam iż było to dobre anime. Zachowanie postaci to nie wynik złego scenariusza – już na samym początku mogliśmy zobaczyć jak bardzo dziwni, lub wręcz zaburzeni ludzie na tę wycieczkę się zabrali. Zakończenie bardzo satysfakcjonujące.
Finalna ocena: 8/10.
Gakusen Toshi Asterisk (sezon 2) / 学戦都市アスタリスク
Miasto akademickie Asterisk jest największą na świecie areną bitew zwanych Festiwalem Wojen Gwiazd (Star Wars Festival :-D). Młodzi mężczyźni oraz kobiety urodzeni w tzw Pokoleniu Starpulse (Starpulse Generation) uczęszczają do jednej z sześciu akademii na terenie tego miasta. Jednym z nich jest Amagiri Ayato, który już pierwszego dnia wdał się w bójkę z jedną z uczennic…
Sezon 2.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – zdumiewający jest fakt, że zainteresowała mnie scena walki, zazwyczaj akcja mnie totalnie nudzi. Mam mieszane odczucia dotyczące oprawy graficznej. Z jednej strony naprawdę świetnie zrealizowana wspomniana scena walki, z drugiej strony, całość jest jeszcze bardziej przesiąknięta grafiką 3D. Nie wyszło to tej produkcji zdecydowanie na zdrowie. Zobaczymy co będzie dalej. Na chwilę obecną polecam, jeśli podobał się komuś pierwszy sezon.
Czy polecam po szóstym odcinku? TAK – to już druga połowa drugiego sezonu, a ja nadal nie wiem co konkretnie podoba mi się w tym serialu. Raczej nie chodzi tutaj o oprawę graficzną, której poziom jest bardzo zmienny (tak jakby kilka ekip pracowało nad poszczególnymi odcinkami – raz jest pięknie, a raz napchane tyle 3DCG, że patrzeć na to się nie da). W każdym razie, jeśli podobał się wam sezon pierwszy, to z pewnością drugim nie będziecie także zawiedzeni. PS Ending song to totalne mistrzostwo.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – w dalszym ciągu, już po drugiej serii nie wiem co mi się podobało konkretnie w Gakusen Toshi Asterisk. Na pewno bardzo polubiłem postacie. W każdym razie – jeśli podobał ci się pierwszy sezon, to ten zapewne także. Z minusów – nadużywanie grafiki 3D. W niektórych miejscach animatorzy naprawdę przesadzali.
Teraz pozostaje tylko czekać na kolejny sezon.
Finalna ocena: 7/10.
Kuma Miko / くまみこ
Fabuła skupia się na Machi, uczennicy gimnazjum, służącej jako opiekunka jednej ze świątyni Shintou oraz zajmującą się niedźwiedziem żyjącym w górach na północy Japonii w regionie Touhoku. Niedźwiedź ten – Natsu, posiada zdolność mowy ludzkim głosem, jest on także strażnikiem Machi. Pewnego dnia, dziewczyna oznajmia mu, iż postanowiła wybrać się do szkoły średniej w mieście. Natsu niezadowolony z tego faktu postanowił przeprowadzić test, który udowodni, że Machi poradzi sobie z życiem w wielkim mieście.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak! – strasznie pozytywne zaskoczenie. Niby można było się spodziewać tego po twórcach Barakamona, ale nie spodziewałem się czegoś tak dobrego. Po obejrzeniu pierwszego epizodu, widzę dlaczego anime ma tag seinen. Komedia na poziomie, mało rzeczy jest w stanie mnie rozśmieszyć do tego stopnia. Piękna oprawa wizualna. Nie zostaje mi nic innego jak polecić tę produkcję (i radzę poczekać aż jakaś porządna grupa fansuberska weźmie się za tłumaczenie tego, ponieważ Funi to jak zwykle śmieciowa translacja).
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
Istnieją o wiele lepsze suby do tego anime, od Merchant. Jeszcze lepsza opcja to Chyuu, jednak opóźnienia mają koszmarne. Przyjrzałem się bliżej tłumaczeniu od Chyuu i okazało się, że te napisy są jeszcze gorsze niż to, co dostaliśmy od Funimation. Zdecydowanie odradzam oglądanie z tłumaczeniem (a raczej edycją Funimation, z bardzo wolną interpretacją oryginalnego skryptu).
Czy polecam po szóstym odcinku? TAK – zdecydowanie top 3 tego sezonu. Niesamowity klimat, świetny humor i bajeczna oprawa graficzna. Coś niesamowitego.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – i jeszcze raz TAK! Porządna dawka komedii, która rozśmiesza do łez. Bardzo obawiałem się na początku postaci niedźwiedzia, ale wyszło na to, iż był to jeden z mocniejszych punktów tej serii. Do tego – jak już wspominałem – przepiękna oprawa graficzna, przyjemna ścieżka dźwiękowa, bardzo wpadające w ucho utwory z czołówki i napisów końcowych. Naprawdę warto zobaczyć.
Finalna ocena: 8/10.
Gyakuten Saiban: Sono „Shinjitsu”, Igi Ari! / 逆転裁判 その『真実』、異議あり!
Początkujący prawnik Naruhodou Ryuuichi zaczyna pracę nad swoimi pierwszymi rozprawami sądowymi. Jego zadaniem jest udowodnienie niewinności swoich klientów w nietypowych przypadkach.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Nie do końca – grałem w grę (Phoenix Wright jakby ktoś nie kojarzył), jeszcze na moim starym Nintendo DS. Nie jestem jakimś specjalnym fanem tej serii, jednak bardzo przyjemnie spędziłem przy niej czas (miałem wielką przyjemność grania z nieoficjalnym tłumaczeniem, gdzie między innymi zachowano oryginalne imiona). Niestety anime to udowadnia, że nawet jeśli coś świetnie sprawdza się w grze, to nie znaczy, iż sprawdzi się także w adaptacji do formy filmowej. Oglądając pierwszy odcinek czułem się jakbym przechodził samouczek w grze. Nie był on do końca taki zły, czas szybko mi przy nim zleciał, ale czuło się, że coś jest nie tak. Do tego oprawa graficzna… będąca po prostu DNEM, dodatkowo powodowała niesmak. Większość lokacji to plany w pełnym, w dodatku nieudolnym 3D, animacja postaci strasznie drewniana, poziom szczegółów znikomy. Anime z tak niskim budżetem to raczej niecodzienność.
Mimo wszystko dam tej serii szansę, ze względu na rewelacyjny materiał źródłowy.
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
Wystrzegajcie się wersji z Crunchyroll (co za tym idzie HorribleSubs). No chyba, że chcecie mieć zmienione imiona bohaterów, ramen nazwany hamburgerem itd. Co zamiast tego? BudLightSubs.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie do końca – po niezbyt udanym początku, seria ta stała się całkiem ciekawa. Oczywiście nadal mamy wiele sytuacji, które żywcem przekalkowano z gry… ale i tak jest całkiem nieźle. Oprawa graficzna nie uległa zmianie, czasami mam wrażenie, że wygląda to jeszcze gorzej, niż odcinek pierwszy. Można obejrzeć, gdy nie zna się gry.
Seria 24 odcinkowa. Wrażenia po ostatnim odcinku napiszę po zakończeniu, czyli wraz z końcem sezonu letniego.
Bakuon!! / ばくおん!!
Historia koncentruje się na pięciu dziewczynach rozpoczynających naukę w szkole średniej, które właśnie odkryły swoje zainteresowanie motocyklami i dołączyły do szkolnego klubu.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak! – zapowiada się bardzo przyjemna seria. Całość dość podobna do K-On, nieogarnięta główna bohaterka bardzo przypomina Yui. Jeśli chodzi o oprawę wizualną… wygląda to dość przeciętnie. Dużo CG, tła raczej ubogie, wygenerowane w jakimś programie do tworzenia grafiki 3D, mimo wszystko nie jest to coś co poraża swą brzydotą. Fani podobnych serii powinni być zadowoleni, gorąco polecam!
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie do końca – z góry mówię – Bakuon to raczej przeciętniak (tam bardziej, że w tym sezonie mamy zatrzęsienie genialnych anime z gatunku slice of life), którego ogląda się całkiem przyjemnie (a już w ogóle, jesli ktoś interesuje się motocyklami). Na minus oprawa graficzna, stanowczo za dużo grafiki komputerowej, co wpływa negatywnie na przyjemność z oglądania.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie – autorom (nie wiem czy to kwestia materiały źródłowego) zabrakło pomysłów. Od połowy seria stała się ponadprzeciętnie nudna i nawet fanserwis jej nie ratował. Do tego oprawa graficzna była wręcz ohydna.
Finalna ocena: 4/10.
Joker Game
Rok 1937, tajemnicza organizacja D Agency, zajmująca się trenowaniem szpiegów decyduje się na rozpoczęcie nowego programu szkolenia, któremu przewodniczyć ma Podpułkownik Yuuki wywodzący się z Armii Imperium Japonii. Postanawia on rekrutować ludzi niebędących absolwentami szkół wojskowych a następnie uczyć technik manipulacji.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – tematyka wojen nie jest raczej czymś, co zwykle mnie interesuje (raczej często zniechęca), jednak jakimś cudem, mimo tagu military, postanowiłem dać tej serii szansę. Po pierwsze – naprawdę ładna oprawa wizualna. Production I.G mnie pozytywnie zaskoczyło, gdyż wszystkie ich produkcje, które oglądałem z ostatnich lat wyglądały wręcz fatalnie (tona 3D itd). Sama fabuła wydaje się być ciekawa, choć nie za wiele mogę powiedzieć po pierwszym odcinku w tym przypadku. Na chwilę obecną pozytywnie. Świetny utwór z OP.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie do końca – poziom fabuły zależy od odcinka. Są bardzo ciekawe, ale niestety nie brakuje także bardzo nudnych. Anime to ma format epizodyczny, poszczególne epizody to pojedyncze historie (co dla mnie jest sporym minusem). Mam nadzieję, że jakoś splecie się w to w spójną całość.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie – chyba, że masz sporo wolnego czasu, a oglądanie serii totalnie epizodycznych, praktycznie ze sobą (na dłuższą metę) nie związanych sprawia ci przyjemność. Mnie niestety nie sprawia. Liczyłem na rozwinięcie, złączenie tego w jedną całość. Niestety zawód spory. Ładna oprawa graficzna, dobry opening oraz z 2-3 dość ciekawe. To za mało, żebym mógł coś polecić.
Finalna ocena: 5/10.
An Happy♪ / あんハピ♪
Historia koncentruje się na pewnej pierwszej klasie szkoły średniej, której uczennice mają wybitnego pecha w życiu. Hibari spotyka nieszczęśliwą Hanako na drodze do szkoły, a następnie chorowitą Botan. Razem starają się by ich szkolne życie było miłym przeżyciem.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – całość przypomina mi Kiniro Mosaic. Humor także opiera się często o grę słów, główne bohaterki są raczej nieporadne i moe wylewa się z ekranu. Do tego piękne tła i porządna animacja. Naprawdę przyjemnie spędziłem czas oglądając pierwszy odcinek, mam nadzieję, że poziom się utrzyma.
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – żebyście nie zrozumieli mnie źle. Anne Happy bardzo mi się podoba, jednak czuję wyraźny spadek poziomu reżyserii (w okolicy 4 odcinka), a jak wiadomo, w seriach tego typu dialogi, charakteryzacja postaci oraz reżyseria to trzy główne wyznaczniki sukcesu. Także nie skreślajcie z góry tego serialu, ponieważ można z niego czerpać wiele przyjemności z oglądania.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie do końca – w seriach tego typu liczą się przede wszystkim charaktery postaci, reżyseria, dobra oprawa graficzna oraz komedia, która daje przyjemność. Niestety tutaj w mojej opinii czegoś zabrakło. Charaktery rozmyte, niewyraźne, dziewczyny bez osobowości. Co jest tego efektem?? Szybko zapomnimy, iż coś takiego jak An Happy w ogóle istniało. Reżyseria to także dolna półka. Mimo, iż ogólna koncepcja wydawała się na początku ciekawa, to twórcy niestety nie potrafili dobrze tego pociągnąć. Efektem tego było to, że przez połowę odcinka byłem zwyczajnie znudzony, ponieważ humor był również…. rozmyty? Nie mogę narzekać na oprawę wizualną – to chyba najmocniejszy aspekt tej produkcji. Ładne projekty postaci, przepiękne tła i dość ciekawa animacja.
Finalna ocena: 6/10.
Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta? / ネトゲの嫁は女の子じゃないと思った?
Nasz naiwny główny bohater oświadcza się pewnej dziewczynie w grze online, które okazuje się być mężczyzną. Po przeżytej traumie, Hideki decyduje, iż nigdy nie zaufa już nikomu w wirtualnym świecie. Jednak dwa lata później doświadcza odwrotnej sytuacji… czym więc to zaowocuje?
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – aż sam sobie się dziwie. Niby głupiutka komedyjka, jednak bardzo przyjemna. Porusza co prawda tematykę gier online, jednak nie jest to na szczęście kolejne anime o uwięzionych w świecie gier nastolatkach, a raczej o ludziach grających w gry. Całkiem przyjemny setting, Ako ląduje (na chwilę obecną) na szczycie moich ulubionych bohaterek sezonu. Całkiem przyjemna oprawa graficzna. Z oglądaniem wstrzymam się mimo wszystko do czasu, aż jakaś porządna grupa podejmie się tłumaczenia, lub będę oglądał w oryginale, gdyż Funi po raz kolejny odstawia totalną fuszerkę z tekstami typu mai waifu (których rzecz jasna w oryginale brak) i innymi memami, aż się człowiekowi niedobrze robi.
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
Dobra wiadomość. Grupa Chihiro podjęła się tłumaczenia. Opiera się o skrypt funimation, jednak zdecydowana większość memów została usunięta, zostały dodane zwroty grzecznościowe, oraz wiele dialogów od nowa przetłumaczono (tym razem poprawnie).
Czy polecam po szóstym odcinku? TAK – choć poziom leciutko opadł względem początku, to nadal jest to coś, co sprawia przyjemność podczas oglądania. Do tego dochodzą całkiem przyjemni bohaterowie.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – całkiem przyjemna, miejscami odmóżdżająca komedia, której mocną stroną są bohaterowie, ich charaktery i projekty. Nie nudziłem się, czas spędzony przy Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta? uważam za udany.
Przypominam tylko o unikaniu jak ognia oficjalnego tłumaczenia od Funimation. Zawsze polecam unikać Funimation, ale w tym przypadku poziom żenady sięga zenitu.
Finalna ocena: 7/10.
Koutetsujou no Kabaneri / 甲鉄城のカバネリ
W czasach rewolucji przemysłowej pojawia się groźny wirus, rozprzestrzeniający się wśród ludzi przez ugryzienie. Zarażona osoba w bardzo krótkim czasie zamienia się w istotę zwaną Kabane. Na wyspie Hinomoto, znajdującej się na wschodzie zbudowano osadę, gdzie umieszczano zdrowych obywateli. Ikoma – chłopiec tam żyjący, pracuje nad własną bronią przeciw Kabane, którą nazwał Tsuranukizutsu. Pewnego dnia sytuacja w obozie wymyka się spod kontroli za sprawą rozpędzonego pociągu, z załogą zarażoną wirusem…
Czy polecam po pierwszym odcinku? Nie do końca – mamy tutaj kolejnego klona serii typu Shingeki no Kyojin, Tokyo Ghoul czy innych podobnych masowo zachwalanych hitów. Co prawda oprawa graficzna (tak jak przewidziałem) to naprawdę pierwsza klasa (mimo tego pociągu w 3D), jednak sama fabuła… no cóż, nie trafia do mnie. Mamy tutaj typowego bohaterka z gatunku shounen, kabane, czyli zombie, świat w destrukcji, walka o przetrwanie, dużo krwi i akcji… czyli w skrócie coś, co raczej mnie totalnie nie interesuje. Obejrzę jeszcze kilka odcinków, ze względu na kapitalną kreskę, ale czy wytrzymam do końca? Tego nie wiem. Jedno jest pewne – to będzie kolejny z hitów sezonu, który do mnie totalnie nie trafi, podobnie jak było z Shingeki no Kyojin.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie do końca – można obejrzeć, ale gdybym wiedział (w sumie to byłem tego świadomy… chciałem zobaczyć, jak wypadnie Wit Studio przy animacji) to pewnie szkoda by mi było czasu.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie – nie i jeszcze raz NIE. Odkąd do akcji wkracza główny antagonista (najbardziej sztampowy z najbardziej sztampowych), seria ta staje się nieoglądalna. Do tego nasz główny bohater rozwija w sobie ukrytego emo. Może inaczej. Seria ta ma scenariusz napisany dla zwykłych ludzi, casualowego odbiorcy, który ogląda to, co popularne. W punktach wymienione punkty wyróżniające produkcje tego typu:
- Heroiczny, emo główny bohater, aka aaaaaaaaaaaaa zrobię wszystko by postawić na swoim, nawet z odciętymi kończynami ✔
- Najbardziej generyczny z generycznych antagonistów ✔
- Względne poczucie, iż skierowane jest to dla dorosłego widza (głownie odczuwane przez nastolatków) ✔
- Agresywna postać kobieca ✔
- Globalny (lub na szeroką skalę) konflikt ✔
- Mnóstwo scen akcji oraz krwi ✔
Dla mnie wyznaczniki porażki. Tak też było w tym przypadku.
Finalna ocena: 4/10.
Shounen Maid / 少年メイド
W momencie śmierci matki, Chihiro zostaje bezdomnym, gdyż nie posiada żadnej rodziny. Na swojej drodze spotyka nieznajomego, który okazuje się być jego wujkiem.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Nie – niestety, to pierwsza seria sezonu wiosna 2016, która mnie całkowicie zniechęciła do dalszego oglądania. Całość wydała mi się totalnie nieinteresująca. Anime to kierowane jest najprawdopodobniej pod żeńską część widowni, ponieważ bohaterowie zachowują się raczej jak w produkcjach typu yaoi. Komedia raczej też nie za bardzo mnie rozbawiła. Oprawę graficzną za to zrealizowano całkiem nieźle – piękne i szczegółowe tła, co dla studia 8bit nie jest czymś, co widzimy na co dzień. Trochę szkoda, ponieważ wolałbym aby oszczędzali pieniądze na świetną adaptację Rewrite, tym bardziej, że PV Rewrite wyglądał dość marnie… Oczywiście dam jeszcze temu szansę… ale nie sądzę, iż cokolwiek się zmieni.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie – nie wytrzymałem dłużej niż do odcinka czwartego, poleciało do listy porzuconych (co ciekawe, jako jedyne w tym sezonie, co jest – szczególnie przy takiej ilość serii, jakie oglądam z wiosny – dość niespotykanym zjawiskiem). Straszna nuda, humor, które mnie ani trochę nie bawi, bardzo powtarzalne i ma w sobie coś, czego nie potrafię zidentyfikować, ale bardzo mnie to coś zniechęca. Ostatnim anime, zniechęcającym mnie do siebie w podobny sposób, było Soredemo Sekai wa Utsukushii.
Sakamoto desu ga? / 坂本ですが?
Uczeń pierwszej klasy – Sakamoto, nie jest po prostu cool, jest najbardziej cool. Od razu po rozpoczęciu nauki w nowej szkole zaczął koncentrować na sobie uwagę wszystkich. Rzecz jasna dziewczyny go kochają, a chłopcy nienawidzą i próbują mu dokuczać. Jednak czegokolwiek by nie próbowali, Sakamonto doskonale potrafi sobie z tym poradzić.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – z zaznaczeniem jednak, iż Sakamoto desu ga? to typowa komedia, którą doskonale ogląda się z tygodnia na tydzień, nie inaczej. Humor na dłuższą metę (mimo iż naprawdę potrafi rozbawić) będzie męczący, dlatego dozowanie go w postaci oglądania sezonowego to naprawdę świetne rozwiązanie (przynajmniej dla mnie). To typowa komedia sytuacyjna. Sakamoto jest typowym zaradnym elegancikiem, aż chciałoby się powiedzieć iż swag (naprawdę rzadko używam takich określeń) wylewa się z ekranu. Całkiem przyjemny start. Oprawa graficzna? Raczej standard dla Studia Deen. Na samym początku wita nas prawie dwuminutowa nieruchoma klatka, na której przedstawiono trójkę znajomych, którzy zdenerwowani są faktem istnienia Sakamoto. To powtarza się jeszcze dwa razy w ciągu odcinka. Mam wrażenie, że twórcy wrzucili cały swój budżet w animację openingu, wyglądającej rzeczywiście świetnie. Reszta… raczej przeciętna, rzec by można było nawet, iż lekko poniżej przeciętnej.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie – wielu z was możne uznać to anime za fenomen. Mnie niestety taki humor męczy. Po prostu nie lubię komedii, które bez ustanku serwują sceny humorystyczne. Do tego humor ten jest dość specyficzny. Moim zdaniem, to anime sprawdziłoby się doskonale jako short. Na chwilę obecną ta seria nie zanudziła mnie do tego stopnia, abym wysłał to anime listy porzuconej, mimo wszystko nie jest to także coś, co mógłbym polecić.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie – jak już wspominałem, okropnie męczący i nudny typo humoru. W przyszłości coś takiego będzie po prostu o wiele wcześniej lądować na liście porzuconych. To anime byłoby idealne w formie shorta, po pięć minut na odcinek. Wtedy zapewne moja ocena by także była wyższa.
Finalna ocena: 4/10.
High School Fleet (Haifuri) / ハイスクール・フリート (はいふり)
Japonia straciła większość swojego terytorium w skutek zatopienia, wywołanego ruchami tektonicznymi. Zaczęto przez to budować wiele nadmorskich miasteczek, a niektóre z nich stawały się miejscowościami portowymi. Wraz z powiększaniem ekspansji, zaszła potrzeba utworzenia służby chroniącej morza. Praca na morzu stała się popularna zwłaszcza wśród kobiet, marzyła o niej każda dziewczyna w wieku szkolnym. Misaki Akeno oraz China Moeka właśnie zaczynają swoją naukę w jednej ze szkół znajdującej się w mieście Yokosuka. Ich celem jest wejście w szeregi Blue Mermaid.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Nie do końca – jeśli mam być szczery, spodziewałem się czegoś totalnie innego. Bardziej szkolnego, moe-slice of life. Szczególnie po tym co zobaczyłem, gdy zaprezentowano obsadę z projektami postaci. Na chwilę obecną trudno mi jest ocenić tę serię po jednym odcinku, z którego wynikało, iż Haifuri to tytuł podobny do Kantai Collection (a co jednocześnie dobrze mu nie wróży). Oprawa wizualna jest dość przeciętna, miejscami wręcz brzydka, żeby nie powiedzieć – fatalna (na zrzutach tak tego nie widać). Sceny ze statkami to pełne 3D, w dodatku bardzo tandetne 3D ze sztucznie zaniżoną ilością klatek (wiadomo, czym to skutkuje w grafice 3D). Oczy mnie wręcz bolały gdy to oglądałem, czegoś tak brzydkiego w serii tego typu nie wdziałem od czasu… Kantai Collection (tam to już w ogóle fuszerka była odwalona, nawet bohaterki zrealizowano w 3D). High School Fleet to tytuł, na który bardzo czekałem, jednak start bardzo mnie zawiódł. Oby dalej było lepiej…
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
Crunchyroll odwalił tutaj kaszanę. Vivid dodatkowo tę kaszanę zamerykanizowało, co poskutkowało jeszcze większą kaszaną. Niestety na chwilę obecną znośnego choć tłumaczenia brak.
Czy polecam po szóstym odcinku? Nie – liczyłem na wiele, dostałem niewiele (nie chcę spoilerować). Jeśli podobało się komuś Kantai Collection, to mogę mu polecić High School Fleet. Tak samo ohydne pod względem wizualnym. Co prawda fabuła ma więcej sensu niż w Kantai Collecion… jednak gdy dowiedziałem się, wokół czego kręci się cała fabuła to zwątpiłem totalnie. Na chwilę obecną – nie tak złe, by wylądowało na liście porzuconych.
Czy polecam po ostatnim odcinku? Nie – ogólne założenia tej serii okazałby się okropnie banalne. Całość raczej mnie nudziła, bohaterki bez charakterów, przeokropna oprawa wizualna (na niektóre sceny w pełnym 3D nie dało się wręcz patrzeć). Mimo wszystko dzięki tej serii zdobyłem kolejny ciekawy utwór do mojej kolekcji (z openingu).
Finalna ocena: 4/10.
Kiznaiver / キズナイーバー
Miejscem akcji jest Japońskie miasto Sugomori znajdujące się w alternatywnej rzeczywistości. Pewnego dnia Sonozaki Noriko oznajmia swemu koledze z klasy – Agata Katsuhirze, iż został wybrany by być jednym z Kiznaiver. System Kizuna umożliwia Katsuhirze współdzielenie bólu ze wszystkimi ludźmi do niego podłączonymi. Rozwiązanie to jest w fazie testów, finalnie ma być zastosowane, by zapewnić pokój na Ziemi poprzez równomierne rozłożenie bólu i odniesionych obrażeń każdego obywatela.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – prawdę mówiąc opis mnie raczej nie zainteresował, gdy przeczytałem go po raz pierwszy. Reżyseria spowodowała jednak, że dość pozytywnie odebrałem pierwszy odcinek. Do tego w pełni doceniam pracę grafików. Całość prezentuje się pięknie, mimo iż widać sporo miejsc, gdzie użyto CG (jednak zrobiono to z głową). Animacja i projekty postaci to w pełni ręczna robota (nawet twórcy podkreślają to w odcinku specjalnym), co z resztą od razu widać – takie coś ogląda się naprawdę z wielką przyjemnością. Teraz tylko czekać na dalsze epizody.
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – tak, tak! Mega pozytywne zaskoczenie tego sezonu. Niesamowity klimat, świetni bohaterowie, mistrzowska oprawa graficzna (!!!) oraz animacja (!!!). Jak już wspomniałem – postacie są w 100% ręcznie animowane, co obecnie jest niespotykane – efekty widać od pierwszych ujęć. Świetna dynamika ujęć, ładne cieniowanie i odwzorowanie emocji. Fabuły także przyczepić się nie mogę, choć na chwilę obecną niewiele rzeczy stało się jasne. Kiznaiver skupia się przede wszystkim na relacjach między bohaterami.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – chyba największa niespodzianka tego sezonu dla mnie. Ciekawi bohaterowie, bardzo dobrze pociągnięty wątek fabularny i reżyseria, świetna oprawa wizualna (w pełni ręcznie rysowane oraz animowane postacie, to jest coś, co obecnie naprawdę rzadko można spotkać), świetnie zrealizowany dramat. Zdecydowanie polecam.
Finalna ocena: 8/10.
Flying Witch / ふらいんぐうぃっち
Piętnastoletnia zawodowa wiedźma, Kowata Makoto, opuszcza Yokohamę wraz ze swoim kotem Chito by zamieszkać u rodziny, w pięknym , otoczonym dziewiczymi terenami mieście – Aomori.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – prawdopodobnie najbardziej pozytywne zaskoczenie sezonu. Lubię studio J.C. Staff i wiedziałem, że jeszcze nie raz sprawią mi miłą niespodziankę. Niesamowity klimat, świetna reżyseria. Nie wiem jak fabuła potoczy się dalej, ale na chwilę obecną Flying Witch to świetne anime z gatunku slice of life. Jedyne czego mogę się czepić to część oprawy wizualnej. Kolorowanie postaci zrealizowano dość dziwnie, a wręcz niezbyt ładnie/estetycznie. Wygląda to tak jakby graficy zastosowali wypełnienie gradientem. W niektórych scenach tego nie widać, ale w innych strasznie to daje po oczach. Tła autorstwa studia Triple A to mistrzostwo (jak to zwykle bywa) – niestety ograniczają się tylko to przestrzeni na otwartym powietrzu.
Mimo wszystko Flying Witch ląduje raczej na wysokim miejscu w moim rankingu sezonu, nie mogę się doczekać następnych odcinków. W każdym razie nie radzę sugerować się opisem.
Uwaga dotycząca tłumaczenia!
W tym przypadku ludzie z Crunchyroll ( a co za tym idzie HorribleSubs) całkiem znośnie przetłumaczyli tę serię. Istnieje także tłumaczenie od DameDesuYo, ale szczerze go odradzam.
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – krótko i na temat – ANIME SEZONU. Oprawa wizualna poprawiła się w znacznym stopniu, od drugiego odcinka nie mogę się praktycznie niczego przyczepić. Genialni bohaterowie, klimat nie z tej ziemi, dobra równowaga między komedią a zwykłym slice of life. Jeśli taki poziom utrzyma się do samego końca, Flying Witch z pewnością otrzyma ode mnie notę 10/10! Jeśli jesteś fanem serii takich jak Non Non Biyori, Tamayura czy Aria – nie możesz przejść obok tego tytułu obojętnie.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – jak już wspomniałem – dla mnie osobiście, anime sezonu. Choćbym chciał, naprawdę trudno mi wymienić jakiekolwiek minusy. Chyba tylko tyle, że 12 odcinków to zdecydowanie za mało 🙂 Fenomenalna robota. Aż kupiłem sobie utwór z openingu na CD 🙂
Jeszcze o jednej kwestii warto wspomnieć, ta magiczna herbaciarnia, istnieje rzeczywiście 🙂 Wygląda identycznie 🙂
Finalna ocena: 9/10.
Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge / 田中くんはいつもけだるげ
Wzdychający, opierający się na łokciach, zawsze niewyspany. Tanaka-kun – chłopiec, któremu w zasadzie wszystko jest obojętne. Serial opowiada o codziennym jego życiu.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – zapowiada się bardzo przyjemna, lekka komedia, w sam raz na wyluzowania. Coś takiego z pewnością nie każdemu się spodoba, jednak jak zazwyczaj – jestem raczej w mniejszości i czekam na kolejne odcinki. Do tego piękna oprawa wizualna studia Silverlink (tak, to jest jedna z ich pięknych serii).
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – świetna seria na odprężenie z piękną oprawą wizualną i bohaterami, których po prostu nie można znienawidzić. Jedna z lepszych pozycji sezonu.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – mimo, iż nie uświadczymy tutaj żadnego zakończenia, to Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge jest produkcją wartą poświęcenia czasu. Różnorodni bohaterowie (Shiraishi!!), przepiękną oprawa wizualna z fenomenalnymi tłami, ciekawe podejście do komedii. Bardzo miło spędziłem przy tym czas.
Finalna ocena: 7/10.
Sansha Sanyou / 三者三葉
Odagiri Futaba to dziewczyna, która właśnie przeniosła się nowej szkoły. Cechuje ją bardzo żywiołowy charakter oraz niecodzienny apetyt. Pewnego dnia sptyka w szkolnym parku Hayamę Teru, przewodniczącą klasy, praz Nishikawę Youko, pochodzącą z bogatej rodziny, która przez nieszczęśliwe okoliczności straciła cały swój dorobek. Dziewczyny te szybko się zaprzyjaźniają i spędzają ze sobą większość wolnego czasu.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – kolejna świetna komedia tego sezonu. Jeśli ktoś lubi produkcje slice of life typu cgdct, to z pewnością zawiedziony nie będzie! W zasadzie tego się spodziewałem, gdy tylko zobaczyłem kto odpowiada za tę adaptacją (studio Doga Kobo). Oprawa graficzna – dość ładna. Zwłaszcza tła, ponieważ wygląd postaci już niekoniecznie (cieniowanie i wypełnianie kolorem, nie same projekty).
Ważna sprawa dotycząca tłumaczenia. Za wszelką cenę omijajcie tłumaczenia Funimation (a co za tym idzie – HorribleSubs). Takiej kaszany z ich strony nie widziałem już od bardzo dawna (choć słabe translacje to norma u nich).
Kila przykładów, sufiksy -chan, -san, -sama, -sensei – wszystkie widnieją jako miss. Oczywiście niszczy to ogromną ilość żartów (które rzecz jasna także zostały zmienione), opierających się o poszczególne honoryfikatory. Nie wspominając już o napisanych całkiem od nowa niektórych dialogach czy innych błędów. Porażka na całego. Co polecam zamiast tego? Merchant Fansubs .
Czy polecam po szóstym odcinku? TAK – nie mam się nawet czego czepić. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom gatunku (przypominam o tłumaczeniu, oglądanie tego z oficjalnymi napisami nie ma sensu, o czym pisałem wyżej).
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – tak i jeszcze raz TAK. Przyjemność z oglądania tej serii miałem niesamowitą! Bardzo wyraźne charaktery postaci, dodatkowo ubarwione NIESAMOWITYMI głosami początkujących aktorek głosowych. To była także pierwsza rola
Kanazawy Mai (jakaś krewna Hany? umiejętności posiada co najmniej na takim samym poziomie jak Hana), jako Odagiri Futaba. Mistrzostwo świata. Bardziej wczuć się w charakter postaci już chyba nie można, słuchanie kwestii wypowiadanych przez Futabę, to była prawdziwa rozkosz dla uszu. Reszta bohaterek posiadała także bardzo utalentowane seiyuu. Aktorstwo głosowe w każdej produkcji pełni jedną z kluczowych ról, nie inaczej było w przypadku Sansha Sanyou. Wątki komediowe udane i zrównoważone. Studio Doga Kobo postarało się także o piękną oprawę graficzną i dynamiczną animację. Utwory z openingu i endingu prawdopodobnie na stałe zagoszczą na mojej playliście (wykonane przez aktorki głosowe Sansha Sanyou btw) Czego chcieć więcej?
Finalna ocena: 8.5/10.
Kuromukuro / クロムクロ
Podczas budowy Zapory Kurobe, zostaje odkryty starożytny artefakt. Fakt ten powoduje otwarcie Instytutu Badawczego Narodów Zjednoczonych Kurobe, zrzeszający wybitnych naukowców z całego świata. Dzieci uczonych uczęszczają do międzynarodowej szkoły średniej Mount Tate. Wśród uczniów tej placówki znajduje się Shirahane Yukina, córka dyrektorki instytutu. Podczas pewnych wydarzeń w lato roku 2016, starożytny artefakt zostaje aktywowany, a z jego wnętrza wydostaje się samuraj.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – pierwszy odcinek wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Świetna reżyseria (w stylu typowym dla P.A. Works), bardzo się cieszę, że twórcy nie poszli w schematy typowe dla gatunku battle shounen (większość serii mecha). Co mogę powiedzieć o oprawie wizualnej? Bardzo mieszane mam uczucia. Z jednej strony otrzymujemy PRZEPIĘKNIE wykonaną stronę 2D, tła są oszałamiające, bardzo dokładne, ostre i nasycone, bohaterowie, a raczej ich design i animacja także wyglądają pięknie. Niestety… wszelkie sceny akcji psują całą pracę grafików, zajmujących się animacją postaci i wykonaniem teł. Mechy poruszają się w środowisku 3D.
Nie jest to takie 3D jak widzieliśmy w choćby Comet Lucifer, gdzie całość w większości ujęć wyglądała jak ręcznie rysowana. Oj nie. Mamy tutaj do czynienia z paskudną i dość nieudolną grafiką 3D. Na szczęście takich scen w pierwszym odcinku nie było zbyt wiele i mam szczerą nadzieję, że tak pozostanie.
Ważna sprawa dotycząca tłumaczenia. Niestety na chwilę obecną, jedyne dostępne tłumaczenie, to „tłumaczenie” od grupy gg (która była martwa i niestety wróciła do życia). Jakby ktoś nie kojarzył, gg, to coś pokroju commie (czasami nawet gorzej). Mnóstwo zmienionych dialogów, memów, brak sufiksów, ogólnie – coś okropnego. Do tego stopnia, że wyłączyłem ścieżkę z napisami (co spowodowało, że musiałem niektóre sceny oglądać kilka razy, gdyż nie wszystko byłem w stanie usłyszeć, gdy w tle dużo się działo). Jak ktoś nie ma pojęcia o języku japońskim, to dobrze radzę – poczekajcie na jakieś dobre tłumaczenie, gdyż to jest po prostu tragiczne.
Polecam napisy od MoeDesuDesu.
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – aczkolwiek sam szósty odcinek to najgorszy (jak dla mnie) epizod ze wszystkich do tej pory. Pierwsze pięć odcinków naprawdę mi się podobała, większość to interakcje między bohaterami, oprowadzanie po przepięknej malowniczej okolicy, dużo slice of life, z kilkoma scenami akcji – no po prostu idealnie. Niestety szósty odcinek wszystko zmienił. Praktycznie całe 20 minut akcji, która… po prostu zanudziła mnie na śmierć. Żeby tego było mało, praktycznie cała walka wielkich mechów to było pełne 3D (ostatnie pięć zrzutów ekranowych, na których i tak nie wygląda to nawet w połowie tak fatalnie, jak odbieramy to podczas oglądania). Droga przez mękę, dosłownie. Te sceny były tak brzydkie, że z trudem dotrwałem do końca odcinka. Mam szczerą nadzieję, że anime to nie pójdzie tą drogą i twórcy skupią się na interakcjach między bohaterami, tak jak miało to miejsce wcześniej. Niestety nie jestem w stanie przeboleć całych odcinków poświęconych na walki, które zrealizowane są w pełnym 3D, coś okropnego.
Seria 24 odcinkowa. Wrażenia po ostatnim odcinku napiszę po zakończeniu, czyli wraz z końcem sezonu letniego.
12-sai.: Chicchana Mune no Tokimeki / 12歳。~ちっちゃなムネのトキメキ~
Ayase Hanabi, to uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej. Jest ona w wieku, w którym młoda osoba nie to już dziecko, ale także nie dorosły. Pewnego dnia przypadkowo przyłapuje swoją wychowawczynię na całowaniu z innym nauczycielem, co z kolei zmusza ją do zastanowienia się nad własnymi uczuciami.
Czy polecam po pierwszym odcinku? Tak – zapowiada się doskonały, raczej luźny serial z gatunku romans shoujo. Pierwszy odcinek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ miałem lekkie obawy o to, w jaki sposób zostanie przedstawiona historia dwunastolatek (i czy w ogóle chce oglądać serię o dwunastolatkach). Wszystko wygląda naprawdę naturalnie, w tym zachowania samych bohaterów. Świetna reżyseria, która nie powoduje efektu nudy. Do tego dochodzi przepiękna kreska w starym stylu, totalny brak grafiki komputerowej, dokładne cieniowanie i duża szczegółowość. Postacie to typowy styl shoujo.
Uwaga dotycząca tłumaczenia. Jedyne dostępne napisy pochodzą od grupy Doremi-Fansubs. Nie mają oni raczej dobrej historii, jednak w tym przypadku tłumaczenie wyszło im całkiem nieźle. Nie wyłapałem żadnych większych błędów, które miałby negatywny wpływ na fabułę, dialogi, czy oryginalny charakter postaci. Co prawda nie uświadczymy tutaj niestety sufiksów/honoryfikatorow/zwrotów grzecznościowych, jednak da się to przeżyć, gdyż sami bohaterowie mało ich używają (mimo wszystko lepiej by było, gdyby były).
Czy polecam po szóstym odcinku? Tak – zdecydowanie tak. Sama fabuła nie jest jakoś szczególnie skomplikowana i unikalna, raczej typowy romans shoujo, jednak reżyseria, charaktery postaci i ich naturalne przedstawienie oraz piękna oprawa graficzna powodują, że to anime staje się w pewnym sensie unikalne, a przyjemność z oglądania oscyluje na bardzo wysokim poziomie. Jedno z największych (pozytywnych) zaskoczeń tego sezonu.
Czy polecam po ostatnim odcinku? TAK – w zasadzie moja opinia nie zmieniła się od odcinka szóstego. Bardzo przyjemna komedia z elementami dramatu. Przepiękna kreska, staranna animacja. Warte obejrzenia.
Finalna ocena: 8/10.
SEZON ANIME WIOSNA 2016 – ZAKOŃCZONY.