Jak czytać japońskie słowa i sylaby? Każdy pewnie pomyśli – tak jak są zapisane po transkrypcji. Trochę w tym prawdy jest, jednak można się na tym bardzo przejechać, co będzie skutkować po prostu (bardzo) błędną wymową.
Zdecydowana większość polaków źle wypowiada kilka z sylab. Na tyle źle, że brzmi to gorzej niż stereotypowy czarnoskóry przybysz, próbujący powiedzieć coś po polsku.
Zacznijmy od pewnych elementarnych podstaw. Język japoński w całości mówiony jest sylabami, zapisanymi w dwóch alfabetach (a właściwie sylabariuszach Kana – Hiraganie oraz Katakanie). Wszystkie znaki nie zapisane w kanie są pochodzenia Chińskiego, przez co większość z nich ma po kilka odczytów Kun-yomi / 訓読み (odczyt japoński) i On-yomi / 音読み (odczyt chiński – oczywiście najczęściej nie brzmi on tak jak w języku chińskim, co najwyżej podobnie). Odczyt każdego znaku pochodzenia chińskiego (kanji / 漢字) można zapisać sylabami Kany. Hiragana służy (najczęściej) jako wyznacznik części mowy, czasu etc i zazwyczaj jest sufiksem do znaków kanji, np (i) przymiotnik koloru niebieskiego (青 / ao) uzyskuje się dodając i z hiragany : 青い (aoi) – uwaga, nie wszystkie przymiotniki tworzy się tak prosto, ale to temat na totalnie inny wpis. Hiraganą zapisywane są także słowa, których nie można zapisać znakami kanji (choćby sztampowy przykład – arigatou / ありがとう – dziękuję). Katakana służy najczęściej do zapisywania nazw własnych, fonetycznego zapisu słów obcego pochodzenia (najczęściej można spotkać z angielskim) oraz do wyróżnienia tekstu (coś jak nasza pogrubiona czcionka).
To tyle z elementarnej wiedzy. Przejdźmy do punktu programu, czyli totalnie błędnej wymowy. Oczywiście wpis ten przeznaczony jest dla ludzi, którzy nie mają żadnej wiedzy o języku japońskim (dlatego wiele rzeczy opisałem z dużym uproszczeniem) oraz dla tych, którzy myślą, że mają, bo obejrzeli kilka serii anime / filmów produkcji Kraju Kwitnącej Wiśni. Poniżej znajduje się lista najczęściej popełnianych błędów przy odczytach:
- し = shi, czytamy śi lub si (jak w dusi), nie szi
- しょ = sho, czytamy sio (jak w siostra), nie szo
- しゃ = sha, czytamy sia (jak siadaj), nie sza
- しゅ = shu, czytamy siu (jak w Jasiu) , nie szu
- じ = ji, czytamy dzi (jak w dziwny), nie dżi
- じょ = jo, czytamy dzio (jak w dziadzio), nie dżo
- じゃ = ja, czytamy dzia (ponownie jak w dziadzio), nie dża
- じゅ = ju, czytamy dziu (jak w żołędziu), nie dżu
- ち = chi, czytamy ći lub ci (jak w cicho) nie czi
- ちゃ = cha, czytamy cia (jak w ciasto), nie cza
- ちょ = cho, czytamy cio (jak w ciociu), nie czo
- ちゅ = chu, czytamy ciu (ponownie jak w ciociu), nie czu
- つ = tsu, czytami cu (jak w gońcu), nie tsu.
- ず = zu, czytamy dzu (jak w księdzu), nie zu.
- ざ = za, czytamy dza (jak w jędza), nie za.
- ぜ = ze, czytamy dze (jak w cudze), nie ze.
- ふ = fu, czytamy hu, nie dotykając językiem podniebienia (i bez zamykania ust, jakbyśmy wydmuchiwali powietrze) – co daje efekt lekko podobny do fu, jednak w rzeczywistości różni się to znacznie – szczególnie słychać to w pełnych słowach (trochę jak w słowie chusta), nie fu.
Jak widać, Polacy przyjęli sobie wybitnie złe odczyty tych akurat sylab. Skąd się to wzięło? Na całym świecie w znacznej ilości wypadków używana jest transkrypcja Hepburna (z tego co mi wiadomo, jest ona też oficjalnie przyjęta przez stronę japońską – ale tutaj akurat pewności nie mam). Problem w tym, że transkrypcję Hepburna przystosowano dla ludzi, których natywny język to angielski, co już w tym momencie na logikę biorąc – nie ma żadnego odniesienia do pronuncjacji polskiej. Skąd błędna wymowa? Ktoś pewnie kiedyś zaczął popełniać błędy, dostało się to do mediów i … się przyjęło, podobnie do totalnie błędnej definicji podgatunku muzyki elektronicznej – techno, która ma mniej więcej taki wydźwięk, jak przyrównanie progresywnego rocka do disco polo (ale to temat na osobny wpis).
Przykre jest to, że często w oficjalnych materiałach widoczne są błędne zapisy fonetyczne w języki polskim – np Hiroshima – jako Hiroszima (poprawnie – Hirosima), czy Mitsubishi – jako Mitsubiszi (poprawnie Micubisi). Przecież nie przeczytamy słowa ciasto jako czasto w polskim, prawda?
Do tego wpisu finalnie zmotywował mnie ten link do słownika języka polskiego, który jakże pięknie ponownie wprowadza w błąd miliony ludzi korzystających z tej witryny. Oprócz tego istnieje sporo osób, które uczą japońskiego, powielając te błędy np:
Oraz dosłownie setki innych podobnych, na które szkoda mi tutaj miejsca. Dodam tylko, że na kilku mniejszych eventach o tematyce kultury Japonii, w których uczestniczyłem (niestety w moim mieście także) były wykłady o języku japońskim, na których ponownie powielano te błędy – wymowa poszczególnych słów i sylab była po prostu zła, prowadzący powinien po prostu dobrze się do przemowy przygotować, by słuchaczy rzeczywiście czegoś nauczyć, a nie wprowadzać w błąd (przypomina mi się także pewien wykład na mojej uczelni, na którym to profesor wygłaszający to nie miał zielonego pojęcia o czym mówi – rzecz tyczyła się cyfrowego zapisu dźwięku, mylił on częstotliwość próbkowania z bitrate – ktoś, dla kogo temat ten był nowością – słuchając profesora, powtarzał później zapewne te same błędy). Do tego pokazy Judo (przy okazji, zgodnie z tym co podałem wcześniej: dziudo, nie dżudo) i niepoprawnie wymawiane słowa podczas określonych pozycji/chwytów (wybaczcie, nie znam się na sztukach walki). O telewizji nie muszę prawdopodobnie nawet wspominać (wydarzenia w Japonii, komentatorzy sportowi itd).
Jeśli macie wątpliwości jak wymówić dane słowo – spójrzcie na listę, którą podałem powyżej, dzięki temu będziecie w stanie przeczytać w miarę poprawnie każde słowo (reszta sylab ma teoretycznie wymowę niemal identyczną do polskiej). Oczywiście zostaje kwestia odpowiedniej intonacji, ale z racji tego, że jest to wpis przeznaczony dla ludzi totalnie nie w temacie, nie będę poruszał tego zagadnienia (przynajmniej tutaj).
To by było na tyle, polecam podanie dalej tego wpisu osobom, które robią takie błędy i są przekonane, że to one mają rację 😉