Raczej staram się unikać newsów typu nowe PV, nowa adaptacja czy kolejny sezon serii X. W przypadku Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO uznałem, że warto zwrócić uwagę na ten konkretny PV, gdyż wbrew pozorom sporo on mówi o podejściu studia Feel do tego tytułu i samej adaptacji.
Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO? O co właściwie cały ten szum?
Na samym początku polecam przeczytanie mojej recenzji visual novel Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO. Oryginalny tytuł został wydany 21 lat temu przez studio Elf początkowo tylko na PC-98 – komputer firmy NEC sprzedawany tylko w Japonii. Kompozytorem ścieżki dźwiękowej był Umemoto Ryuu – legenda muzyki opartej o syntezę FM, szczególnie w temacie PC-98, konkretniej układu audio Yamahy montowanego w tych komputerach – YM2608, zwanego potocznie OPNA. Umemoto potrafił wycisnąć ostatnie soki z tego chipu, co doskonale słychać w Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO. Mechanika i fundamenty tej gry były inspiracją dla wielu tytułów, które osiągnęły niebywały rozgłos (wiele dzieł studia Key – na przykład Clannad czy choćby Steins;Gate i inne opowieści z uniwersum science adventure od 5pb/Nitroplus)
Dlaczego o tym wszystkim wspominam?
No cóż. Spójrzcie na oryginalne intro gry:
Słychać tutaj w zasadzie cały geniusz tego kompozytora, grafików i ogólnego konceptu. W tym momencie pora przejść już do samego PV adaptacji anime:
Pierwsze sekundy przedstawiają sekwencję uruchamiania PC-98 i włączenie samej gry. Już sam fakt pokazania w pierwszym PV czegoś takiego jednoznacznie krzyczy w stronę widza: zdajemy sobie sprawę, iż stajemy przez cholernie trudnym zadaniem, jednak postaramy się zachować oryginalny klimat tak, jak tylko będzie to możliwe. Następnie naszym oczom ukazuje się znajome intro natomiast z głośników wydobywają się oryginalne dźwięki, które w pewnym momencie płynnie przechodzą w wersję odświeżoną. Niby prosty zabieg, lecz jeśli ktoś zna oryginał, z pewnością zrobi to na nim piorunujące wrażenie.
Cieszy mnie również fakt pięknego oddania hołdu śp. Umemoto Ryuu przez nieinwazyjną aranżację jego muzyki. Sama oprawa wideo prezentuje się po prostu pięknie. Owszem – projekty postaci zostały uwspółcześnione, jednak nie wyglądają tak źle, jak się obawiałem.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, który bardzo mnie martwił. 1:45 widzimy Takuyę – głównego bohatera. Za nim rozwija się graf, będący mapą rozbieżności wydarzeń w czasie. W związku z dbałością o szczegóły i drobne niuanse w poprzednich scenach zakładam, że twórcy chcą przez to powiedzieć, że adaptacja będzie obejmować wszystkie ścieżki (bez tego całość nie ma żadnego sensu), co mnie trochę uspokoiło.
Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO PV – podsumowanie
Nie pamiętam, czy jakikolwiek PV zrobił na mnie aż takie wrażenie w przeszłości. Wiem jednak na pewno, iż nie mogę sobie wyobrazić lepszej zapowiedzi adaptacji Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU-NO, niż wideo umieszczone powyżej.
Niestety data premiery została przesunięta na wiosnę 2019. Powiem jednak szczerze – jeśli (prawdopodobnie) najlepsza visual novel, jaka kiedykolwiek powstała (i dla mnie osobiście najlepsza opowieść sci-fi z jaką miałem do czynienia) ma dostać dobrą, dopracowaną adaptację – nie mam nic przeciwko by poczekać trochę dłużej. Moje oczekiwania względem tego anime znacznie wzrosły.