Yoshioka Futaba zaczyna swoją edukację w szkole średniej. Całkiem nowe otoczenie powoduje u niej chęć zmiany swojego image. W poprzedniej szkole była wręcz nienawidzona przez zazdrosne rówieśniczki, ponieważ jej naturalny urok osobisty powodował spore zainteresowanie wśród męskiej części uczniów. Pierwszego dnia w nowej szkole spotyka mężczyznę, który był niesamowicie podobny do jej pierwszej i jedynej miłości – Tanaki Kou.
Spis Treści
Oprawa audiowizualna Ao Haru Ride
Od strony technicznej serial ten prezentuje się fantastycznie, styl rysunku jest specyficzny – tła są pastelowe i dość rozmyte, jednocześnie szczegółowe i estetyczne. Bohaterowie natomiast wyglądem bardzo zbliżeni są do tych z mangi, o którą anime to jest oparte. Na pochwałę zasługuje praktyczny brak modeli 3D.
Udźwiękowienie prezentuje także wysoki poziom, co jest już pewnym standardem od lat w anime. Aktorzy głosowi dobrani są idealnie, szczególnie jeśli o głównych bohaterów – Kou i Futaby. Ścieżka dźwiękowa tworzy odpowiedni nastrój w każdej z możliwych scen, jednak nie zapada w pamięci. Utwór z czołówki serialu za to bardzo wpada w ucho, z pewnością często będę do niego wracał. Szczególnie zapadł mi w pamięci insert song o tytule I will grupy Chelsy, który pojawiał się w kluczowych scenach.
Fabuła i bohaterowie Ao Haru Ride
Fabularnie jest dość nieźle, lecz należy pamiętać, że to dość typowa opowieść shoujo z bohaterką, której obiektem westchnień jest bohater niestabilny emocjonalnie i psychicznie. Studio Production I.G postanowiło za wszelką cenę trzymać się oryginału jak tylko to możliwe. To była raczej dobra decyzja (zostało pominiętych tylko kilka mniej ważnych wydarzeń/dialogów). Dzięki temu nie mogę jednoznacznie ocenić, które z dzieł jest lepsze. W pewnych scenach manga powodowała większe emocje, natomiast w innych adaptacja anime. Jedna sprawa mnie mocno irytowała – w komiksie sceny komediowe były raczej zrównoważony oraz znajdowały się raczej na dalszym planie, natomiast w serialu, autorzy poświęcili tej kwestii więcej uwagi. Oczywiście nie wpływa raczej mocno na ocenę, ponieważ nie był to humor typu złapanie za cycka. Cieszę się jednak, że w całości zostały zachowane przemyślenia głównej bohaterki. Dla mnie dialogi i teksty są kluczowe, dlatego cenię sobie produkcje, gdzie przegadana jest większa część odcinka.
Ocena i podsumowanie
Ao Haru Ride jako serial prosi się o kontynuację. Pierwszy sezon to zaledwie wstęp do całego dramatu który ma miejsce w kolejnych rozdziałach mangi. Liczę, że Production I.G nie zawiedzie mnie i doczekam się kolejnej serii.
Moja nota to 6/10. Na pewno nie zaliczyłbym tego tytułu do najlepszych anime shoujo, ale jak ktoś takie klimaty lubi, to warto obejrzeć.