Podczas swojej podróży w poszukiwaniu królestwa Estalucia, kapitan Djeeta i jej załoga składająca się z Lyrii, Vyrna, Kataliny, Io, Rackama, Eugena i Rosetty dotarli do podniebnego królestwa Zegagrande na pokładzie podniebnego okrętu zwanego Grandcypher. Zostają zaatakowani przez potwory tuż po przybyciu, zmuszając Djeetę i Lyrię do przywołania mitycznej bestii Bahamuta, aby odeprzeć atak. Jednak Lyria nagle traci kontrolę nad Bahamutem, który zwraca się przeciwko niej. Załodze ledwo udaje się go powstrzymać. Lyria wypada za burtę z powodu wysiłku potrzebnego do ponownego opanowania Bahamuta, a Djeeta i Vyrn wyskakują, aby ją uratować. Po tym, gdy cudem przeżyli upadek, udają się do pobliskiego miasteczka Folca. Podczas gdy Grandcypher jest naprawiany, załoga spotyka miejscowego duchownego i samozwańczego majsterkowicza, Rolana.
Wprowadzenie
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż zawsze używam oryginalnych głosów w zagranicznych mediach. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Za każdym razem, gdy będę wspomniał o głosach i charakterach postaci, będę miał na myśli głos oryginalny japoński, nie – marny angielski dubbing. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem zaraz po odpaleniu gry, było wejście w opcje i zmiana czegoś, co powinno ustawione być domyślnie.
Ponadto chciałbym nadmienić, iż nie wiem absolutnie nic o świecie Granblue Fantasy. Często spotykałem się z fanartami czy innego tego typu materiałami. Nie miałem jednak do czynienia z żadną kanoniczą opowieścią z tego świata.
Oprawa audiowizualna Granblue Fantasy Relink
Wideo
Warstwa wizualna tej gry zasługuje na długi elaborat. To, co tutaj udało się zrobić ludziom z Cygames, jest godne każdej pochwały. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to najładniej zrealizowana gra w takiej stylistyce, jaką kiedykolwiek widziałem. Nie chodzi o sam design postaci nawet (który też jest całkiem ładny). Chodzi o to, jak całość ze sobą niesamowicie współgrała. Animacja postaci stoi na ekstremalnie wysokim poziomie, wszystkie bitwy wyglądały przez to epicko. Do starć po prostu podchodziło się z przyjemnością. To jednak nie wszystko – animacja cutscenek stała na równie wysokim poziomie. Bardzo spodobało mi się również połączenie rysunków 2D w wielu miejscach na tłach (czy ogólnie bardzo dalekim planie). Dodawało to estetyki i świetnie komponowało się z całą resztą – co jest naprawdę rzadko spotykane.
Szczegółowość otoczenia zrobiła na mnie spore wrażenie. Jakość tekstur i efektów świetlnych mocno cieszyły oczy. Do pełni szczęścia brakowało tylko implementacji HDR. Przynajmniej w wersji PC, bo takową właśnie ogrywałem. Trudno mi powiedzieć jak wyglądała kwestia optymalizacji, gdyż mój sprzęt jest na tyle mocny, że raczej sporo by było trzeba by go zdusić. Nie widziałem jednak żadnych spadków animacji, nawet przy bardzo intensywnych starciach, w momentach, gdzie cały ekran zajmowały przeróżne, fikuśnie i kolorowe efekty świetlne. Całość robiła niesamowite wrażenie na telewizorze z panelem OLED, 4k i 120 klatkach. Oprawa wizualna jest na pewno jednym z mocniejszych atutów tej gry.
Audio
Obsada aktorów głosowych to masterklasa. W zasadzie każda postać ma seiyuu z najwyżej półki i kilka żyjących legend. Touyama Nao, Tamura Yukari, Kugimiya Rie, Sawashiro Miyuki, Hanazawa Kana, Kamiya Hiroshi, Hayami Saori, Kanemoto Hisako, MAO, Chiba Shigeru i wiele innych. Po prostu uczta dla uszu.
Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową – tutaj bez większego szału – przynajmniej dla mnie. Przyjemne podczas gry, ale mocno generyczne, mało wyróżniające się aranżacje orkiestrowe. Raczej nie zapadały w pamięć, były stworzone raczej po to, by maksymalizować poczucie epickości walk. Nie jest to na pewno ścieżka dźwiękowa, do której chciałbym powrócić poza grą.
Mam też jedno zastrzeżenie do miksu audio. Z jakiegoś powodu, głosy bohaterów i efektów były około dwukrotnie głośniejsze niż normalne dialogi. Zmuszało mnie to wręcz do nieustannej korekty dźwięku. Sprawdzałem opcje – niestety nie znalazłem żadnych sensownych ustawień. Zmiana typu głośników również nie pomagała.
Tłumaczenie Granblue Fantasy Relink
Jeśli Granblue Fantasy Relink byłoby grą mocno nastawioną na charakteryzację w dialogach i miało obszerne lore, to ten paragraf byłby długości całej reszty recenzji. Żeby była jasność – tłumaczenie nie było aż tak złe, jak miało to miejsce w Xenoblade 2 – gdzie zmieniono większość dialogów, całe lore, wszystkie imiona. Nie oznacza to jednak, że było dobre. Nie było nawet akceptowalne. Dialogi przepełnione były mememi, zoomerskim slangiem, dopowiadaniem wielu rzeczy tak by były heheheśmiesze. Przykro się to czytało i żal mi było w wielu momentach twórców, którzy chcieli jednak pokazać swoje postacie, jako całkiem normalne i dające się lubić. Niestety lokalizatorzy po raz kolejny pokazali, że są niespełnionymi pisarzami, którzy wiedzą lepiej niż twórcy, jak przedstawić bohaterów i jakie nadać im charaktery. Mamy 2024 i niestety fani japońskich gier nadal muszą się zmagać z taką niekompetencją i żenadą. Na tym tutaj zakończę, zostawiając kilka screenów.
Zarys fabuły i bohaterowie Granblue Fantasy Relink
Wstęp
Grę zacząłem na spontanie. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z Granblue Fantasy, więc postanowiłem zapoznać się z czymś z tego uniwersum. Spodobał mi się design postaci i podniebny świat. Z racji tego, że jest to tytuł wieloplatformowy, zdecydowałem się zagrać, używając PC. Na coś w końcu trzeba posiadaną moc w piecyku z procesorem wykorzystać.
Setting i schemat przebiegu fabuły Granblue Fantasy Relink
Podczas swojej podróży w poszukiwaniu królestwa Estalucia, kapitan Djeeta i jej załoga dotarli do podniebnego królestwa Zegagrande na pokładzie podniebnego okrętu, zwanego Grandcypher. Zostają zaatakowani przez potwory tuż po przybyciu, zmuszając Djeetę i Lyrię do przywołania mitycznej bestii Bahamuta, aby odeprzeć atak. Jednak Lyria nagle traci kontrolę nad Bahamutem, który zwraca się przeciwko niej. Załodze ledwo udaje się go powstrzymać. Lyria wypada za burtę z powodu wysiłku potrzebnego do ponownego opanowania Bahamuta, a Djeeta i Vyrn wyskakują, aby ją uratować. Po tym, gdy cudem przeżyli upadek, udają się do poblistego miasteczka Folca. Podczas gdy Grandcypher jest naprawiany, załoga spotyka miejscowego duchownego i samozwańczego majsterkowicza, Rolana.
Niestety radość ze zjednoczenia załogi nie trwa długo. Wkrótce Lyria zostaje porwana przez tajemniczy kult, który uważa ją za szamankę. Djeeta i jej przyjaciele postanawiają zrobić wszystko, co w ich mocy, by uratować Lyrię. Nie mają jednak pojęcia, z czym będą mieli już wkrótce do czynienia.
Kreowanie świata
Świat gry składa się z dwóch miast i kilku większych obszarów, gdzie mają miejsce wydarzenia związane z główną fabułą. Ludzie zaznajomieni z innymi historiami Granbule Fantasy znają tutaj pewnie nieskończoną ilość nawiązań i znajomych postaci. Niestety ja takiej możliwości nie miałem. Miasta wykonane są bardzo starannie. Wszystko tętni życiem i wygląda po prostu cudownie. Aż chce się zwiedzać ich zakamarki.
Długość gry i zawartość
Już w tym miejscu muszę przywołać pewien ważny aspekt dotyczący tej produkcji. Jak na JRPG, jest to gra wybitnie wręcz krótka. Szczerze mówiąc, bardzo zaskoczył mnie fakt, iż mając zaledwie 13 godzin na liczniku czasu spędzonego w grze, powitał mnie napis Final Chapter. Co prawda czułem już w poprzednim rozdziale, że historia chyba zmierza do końca. Będąc jednak przyzwyczajonym do gwałtownych zwrotów akcji oraz cliffhangerów, nie brałem pod uwagę tego, że to naprawdę koniec. A jednak się myliłem. To nie tak, że pomijałem dialogi. Mało tego – wykonywałem wiele pobocznych misji oraz wczytywałem się w historie bohaterów.
Tutaj niestety pojawia się ogromna wada Granblue Fantasy Relink. Zdaję sobie sprawę, że nie dla wszystkich będzie to wada – dla mnie jednak bardzo znacząca. Gra stawia na post-game content. W tej recenzji piszę wyłącznie o grze podstawowej – bez contentu dodatkowego, który ma zostać dodany lub został dodany w aktualizacjach. Grę przechodziłem niemal zaraz po premierze i dla mnie to miało znaczenie. Twórcy założyli, że gracze będą przechodzić grę kilka razy. Dlatego też sporo umiejętności postaci zablokowane są w wyższych poziomach trudności. Aby mieć możliwość ich wybrania, trzeba najpierw ukończyć grę. Niestety – dla mnie rozwiązanie takie pozbawione jest jakiegokolwiek sensu. Poza kilkoma wyjątkami nie przechodzę gier, które znam drugi raz. Nie tylko mam ogromny backlog starszych tytułów. Nawet obecnie ma premierę co najmniej kilka świetnych gier każdego roku. Szkoda mi czasu na ponowne przechodzenie gier z fabułą i postaciami, które już dobrze poznałem.
Odczułem tutaj sporo niewykorzystanego potencjału. Wątki i mechaniki związane przechodzeniem przez wymiary rzeczywistości lub okazjonalną kontrolą mecho-podobnych jednostek i istot typu smoki aż prosiły się o rozwinięcie.
Kilka słów na usprawiedliwienie twórców
Mogę jednak zrozumieć twórców. Sam gameplay jest po prostu miodny. Każde starcie to czysta przyjemność. Bossowie znajdują się na prawie na każdym zakręcie (lekka przesada, ale ich ilość robi wrażenie). Każde z większych starć wyglądało zupełnie inaczej. Do każdego trzeba było odpowiednio dostosować styl walki. Wykreowanie tak widowiskowych walk, animacja wszystkiego i pomysły wymagają ogromnych nakładów pracy i ten aspekt Granblue Fantasy Relink bardzo doceniam.
Dlatego też już tutaj chciałbym wyraźnie zaznaczyć, iż gra jest bardzo warta uwagi. Jednak może warto poczekać na jakąś dobrą promocję, ewentualnie znaleźć używkę w dobrej cenie i dopiero w tym momencie zanurzyć się w krótki, bo krótki, ale jednak pełen emocji świat gry.
Bohaterowie Granblue Fantasy Relink
Główna uwaga poświęcona jest niewątpliwie podstawowej załodze Grandcyphera. Są to bardzo zróżnicowane pod względem charakteru i wyglądu postacie. Mamy młodą, lecz bardzo wyważoną Djeetę, w którą się wcielamy – jest również możliwość wyboru męskiej głównej postaci, lecz ja zawsze wybieram postać kobiecą, gdy w grze nie ma wątków romantycznych (Kanemoto Hisako). Tajemniczą Lyrię (Touyama Nao) oraz jej stróża Katalinę, doskonale władającą mieczem (Sawashiro Miyuki). Młodą Io, próbującą ukryć swoją niedojrzałość zasłaniając się swymi niezwykłymi zdolnościami magicznymi (Tamura Yukari). Dojrzałą i tajemniczą uwodzicielkę o imieniu Rosetta (Tanaka Rie). Strzelca Rackam, wyróżniającego się ponadprzeciętnymi umiejętnościami pilotowania podniebnych okrętów (Hirata Hiroaki). Starego, przebiegłego żołnierza Eugena (Yamaji Kazuhiro). Nie mogło również zabraknąć jakiejś maskotki. W Granblue Fantasy Relink jej odunkcję odgrywa jaszczurka młody smok Vyrn (Kugimiya Rie).
Ważną i jedyną postacią pierwszoplanową, niebędącą członkiem ekipy okrętu Grandcypher pozostaje Rolna. Duchowny miasteczka Folca i jednocześnie miejscowa złota rączka (Kamiya Hiroshi).
Najważniejszymi postaciami drugoplanowymi, będącymi jednocześnie antagonistami są Id (Tsuda Kenjirou) oraz Lilith (Kuwashima Houko). Oprócz tego istnieje możliwość przywołania innych postaci (zapewne znajomych tym, którzy zaangażowani są mocno w to uniwersum). Sam najwięcej czasu spędziłem z Cagliostro, która na stałe zagościła w moim teamie bitewnym (Tange Sakura).
Rozgrywka Granblue Fantasy Relink
Wstęp
Poziom trudności został świetnie wyważony. Gra nie była zbyt łatwa (na co cierpi niestety wiele tytułów ostatnimi czasy), ale też nagradzała opanowanie mechanik walki z nawiązką. Wszystkie starcia miały określony schemat ruchów i ataków danego przeciwnika. Poznanie słabości wroga umożliwiło dostosowanie taktyki w locie i sprawne przebrnięcie przez dane starcie.
Nie będę tutaj poruszać możliwości gry multiplayer, gdyż gra wieloosobowa kompletnie mnie nie interesuje. Warto jednak wspomnieć, że tryb ten jest stosunkowo mocno rozbudowany.
Nie będę również poruszać niuansów samych możliwości oddanych nam, graczom podczas samej walki. System na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo prosty, jednak im dalej w las, tym ciemniej. Możliwości strategiczne są ogromne i styl walki każdej postaci możemy dostosować pod swój styl gry. Granblue Fantasy Relink to JRPG akcji. Walki to kwintesencja całej gry. Twórcy skupili się głównie na efektownych bitwach i wyszło im to niemal perfekcyjnie. Nie jestem fanem JRPG z akcją w czasie rzeczywistym. Zdecydowanie preferuję systemy turowe. W tym przypadku nawet z mojej pozycji z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że grało mi się wybitnie dobrze.
Możliwości rozwoju postaci
Twórcy przewidzieli ogromne możliwości rozwoju postaci w formie drzewek umiejętności. Ilość umiejętności i bonusów do odblokowania dla każdej postaci potrafi na początku przytłoczyć. Niestety – jak już wcześniej wspomniałem – wiele z nich (te na wyższych poziomach) zostały schowane do czasu ukończenia gry. Dostępne są bowiem wyłącznie w trudniejszych trybach rozgrywki. Osobiście nie podoba mi się takie podejście. Umiejętności dostępne na normalnym poziomie są jednak w zupełności wystarczające do komfortowego ukończenia gry. Nie ma za bardzo szans na wymaksowanie każdej dostępnej postaci, dlatego trzeba dobrze przemyśleć wydawanie punktów, gdyż są one naliczane globalnie – nie dla każdej postaci z osobna. Warto wspomnieć, rozdzielono umiejętności ofensywne od defensywnych – są w formie całkiem osobnych drzewek.
Umiejętności i bronie
Każda postać posiada swoje unikalne zdolności, których możemy używać w walkach. Jest ich naprawdę sporo, jednak aktywne (dostępne podczas walki) mogą być tylko cztery. Postacie sterowane przez AI używają ich automatycznie, możemy jednak wydać odpowiednie polecenia, jakiego stylu walki mają używać. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o bronie. Każde narzędzie walki można ulepszać do określonego poziomu, używając materiałów zbieranych w grze. Oprócz tego każda broń ma także swoje unikalne zdolności podwyższające statystyki. Bronie ulepszać możemy jednak tylko u kowala w mieście.
Misje poboczne
Zadania poboczne realizujemy poprzez podejście do postaci, nad którą wyświetlony jest odpowiedni symbol sygnalizujący dostępność misji u danego bohatera. Zdecydowana większość tych zadań to niestety znajdź i przynieś. Wykonuje się je najczęściej automatycznie, zbierając surowce podczas eksploracji świata, realizując kolejne wątki głównej fabuły. Będąc kompletnie szczerym – nie chciałby mi się wykonywać ich osobno.
Dziennik Lyrii
Twórcy oddali nam do dyspozycji bardzo obszerny dziennik, gdzie znajdziemy wszystkie szczegóły o wykonywanych przez nas misjach, napotkanych wrogich jednostek, posiadanych broniach i przedmiotach. Znajdziemy tutaj również znalezione przez nas notatki o świecie gry i postaciach. Jest też sekcja o wszystkich postaciach. Dział ten wypełniany jest nowymi informacjami wraz z przebiegiem fabuły oraz realizacji wątków o członkach załogi (o czym za chwilę).
Fate Episode
Epizody Przeznaczenia to wątki z życia codziennego postaci będących członkami ekipy okrętu Grandcypher. Jest to jednen z ciekawszych elementów gry, ponieważ jako jeden z nielicznych, zbliża nas (w formie starszych visual novel) z postaciami, z którymi przemierzamy niebiosa w Grandcypherze.
To właściwie jedyne miejsce, gdzie naprawdę możemy zapoznać się z historią danej postaci, jej problemami i stylem bycia. Założę się, że większość graczy całkowicie pominie tę mechanikę (odcinki te dostępne są u lidera gildii najemników – tam, gdzie zarządza się rozgrywką wieloosobową). Obejrzenie każdego epizodu oprócz porządnej dawki informacji nagradzane jest zwiększeniem statystyk danego bohatera.
Podsumowanie i ocena
Granblue Fantasy Relink to gra daleka od ideału. Fabuła nie należy do tych, które będzie się długo pamiętać. Nie inaczej wygląda sprawa z bohaterami. Twórcy sporo zrobili, by przedstawić ich backstory. Całkiem przyjemnie czytało się historie z życia poszczególnych postaci. Dwanaście godzin głównej fabuły, bez wielu scen interakcji między bohaterami i dialogów między nimi to jednak zdecydowanie za mało by się z nimi zżyć i zapamiętać. Czego nie można jednak odjąć produkcji Cygames to gameplay. Tutaj Granblue Fantasy Relink dosłownie błyszczy. Starcia są efektowne, pięknie dopracowane, sprawiają niesamowitą frajdę i pobudzają emocje. Aktorzy głosowi wykonali kawał wspaniałej pracy, udzielając głosów swoim bohaterom, dodatkowo uprzyjemniając odbiór całości. Na pewno nie zaliczyłbym tej gry do pozycji obowiązkowej każdego fana gatunku. Warto jednak rozważyć zapoznanie się z tym tytułem – szczególnie, gdy ceny nieco spadną.
Finalny werdykt
Final evaluation