Iwakura Lain to z pozoru zwyczajna dziewczyna, która nie ma żadnego doświadczenia w posługiwaniu się komputerami. Wszystko jednak zmienia się po niespodziewanym samobójstwie jej znajomej ze szkoły. Seria niecodziennych wydarzeń powoduje, iż Lain zaczyna szukać wyjaśnień w świecie Wired (dużo bardziej zaawansowany odpowiednik sieci Internet), gdzie stopniowo odkrywa, że nic nie jest takie, jak się jej wydaje. Nawet ona we własnej osobie.
Przyznam szczerze, że serial ten wywarł na mnie bardzo duże wrażenie. To było jedno z pierwszych anime, jakie widziałem. Wszystkie trzynaście odcinków, z których składa się Serial Experiments Lain obejrzałem za jednym posiedzeniem, co ostatnio nie zdarza się zbyt często. Ostatnimi czasy nie miałem za bardzo szczęścia do wyszukiwania dobrych klasyków – w większości okazywały się bardzo przecenianymi (prawdopodobnie z sentymentu) produkcjami, z tandetnym humorem (który nie wiem kogo bawi/ł) oraz totalnie nudną bezcelową fabułą (mój błąd – szukałem w tych popularnych). Wiele z nich z trudem oglądałem do końca. Postanowiłem zrobić rewatch SEL.
Moim pierwszym zaskoczeniem przy (ponownym) oglądaniu Serial Experiments Lain była kreska. Wygląd postaci może i jest bardziej staroszkolny, jednak o dziwo w tym przypadku nie przeszkadzało mi to. Sposób animacji jest dość eksperymentalny – nagłe cięcia ujęć, ciężki i mroczny klimat, psychodeliczne wręcz sceny, doskonała gra dźwiękiem – wszystko to budowało niesamowite napięcie.
Widz już w pierwszym odcinku dostaje bardzo wiele informacji, nie wiążących niczego w jedną całość. Część z nich jest bardzo istotna, inne znowu wykorzystywane są tylko w pojedynczych scenach. Rzecz jasna nie dostajemy żadnych wskazówek na temat tego, które z nich są ważne, a które nie. Nie jestem ekspertem od anime z lat dziewięćdziesiątych, jednak przez pryzmat tego co dane mi było oglądać, uważam, że serial Serial Experiments Lain otrzymał dość spory budżet przy produkcji. Jeśli pod uwagę weźmie się całą tą eksperymentalną otoczkę, to z pewnością zauważymy, iż całość nie zestarzała się w dużym stopniu, co jest naprawdę dużym wyczynem.
Osobiście zauważyłem, że wiele scenarzystów kina amerykańskiego czerpało garściami z Serial Experiments Lain. Czołowym przykładem jest tutaj The Matrix, w którym możemy zobaczyć wyraźne i bezpośrednie nawiązania (oczywiście w przypadku The Matrix, Serial Experiments Lain nie był jedynym anime, z którego twórcy pomysły nabierali wiadrami – innym był na przykład film Ghost In The Shell).
Muzyka. Czytałem kilka recenzji przed oglądaniem tej serii, jednak w każdej z nich, autorzy pisali o braku ścieżki dźwiękowej. Bzdura. Muzyka obecna w tym anime jest cały czas. Jest to coś z pogranicza dark ambientu oraz wczesnego industrialu. Ścieżka dźwiękowa gra tutaj jedną z ważniejszych ról. Cały mroczny i ciężki klimat budowany jest właśnie na podstawie ascetycznych dźwięków, które raz po raz wydobywają się z głośników, oraz surowej scenerii świata przedstawionego. Z pewnością materiał ten zagości u mnie w playliście na stałe.
Komu mogę polecić tę produkcję? Na pewno miłośnikom Science Fiction na poziomie. Myślę, ze anime to będzie w stanie zadowolić większość fanów gatunku. Fan teorii spiskowych, lub po prostu ktoś, kto szuka czegoś zupełnie nowego/innego także nie będzie zawiedziony.
Komu nie polecam tego anime? Wszystkim, szukającym dynamicznej fabuły, z efektownymi walkami/wybuchami/etc. Nie polecam także fanom tandetnych komedii niskiego lotu, schematycznych – potężnych bohaterów z syndromem boga, rodem z serii z gatunku shounen, którzy w pojedynkę zmiatają z powierzchni Ziemi całe armie wrogów ( i przy tym podbijają świat). Tu czegoś takiego nie znajdziecie. Serial Experiments Lain jest produkcją wymagającą od widza włączenia myślenia oraz wczucie się w klimat przedstawionego świata. Bez tego, będzie to tylko historia o dziewczynie, która jest w wpatrzona w ekran komputera.
Moja ocena to 8/10. Serial Experiments Lain wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Podobne serie (z racji dużej oryginalności, tylko jedna propozycja, która raczej nie nawiązuje bezpośrednio to fabuły Serial Experiments Lain):
- Ghost In The Shell
Muzyka, której słuchałem pisząc ten tekst:
- Icarus – Fijaka (album)
- 黒石ひとみ – Angel Feather Voice (album)
Poniżej kilka zrzutów:
No to tak:
1. Lain w stroju misia: zdecydowanie na +
2. Ujęcia, które pokazują ”wdzięki” Lain: zdecydowanie na –
3. Czy przemiana Boga była jakimś referancem do końcówki Akiry?
Dalej:
,,Komu mogę polecić tę produkcję? Na pewno miłośnikom Science Fiction na poziomie. Myślę, ze anime to będzie w stanie zadowolić większość fanów gatunku. Fan teorii spiskowych, lub po prostu ktoś, kto szuka czegoś zupełnie nowego/innego także nie będzie zawiedziony.”
Słowo klucz: ”myślę” Czyli nie masz pewności, czy ten animiec spodoba się fanom sci-fi. Nawet jeśli ktoś lubi tego typu klimaty, to wcale nie oznacza, że Lain przypadnie mu do gustu.
,,Wszystkim, szukającym dynamicznej fabuły, z efektownymi walkami/wybuchami/etc. ”
Może się mylę, ale wydaje mi się, że traktujesz to jako coś złego. Jeśli tak, to dlaczego?
,,Nie polecam także fanom tandetnych komedii niskiego lotu..”
To znaczy? Dla każdego, ten zwrot może odnosić się innego rodzaju komedii.
,, schematycznych – potężnych bohaterów z syndromem boga, rodem z serii z gatunku shounen, którzy w pojedynkę zmiatają z powierzchni Ziemi całe armie wrogów ( i przy tym podbijają świat)”
A tego typu anime są złe ponieważ…
,,Tu czegoś takiego nie znajdziecie.”
To oczywiste, ponieważ Lain to coś z zupełnie innego gatunku, a każdy gatunek rządzi się własnymi prawami.
,,Serial Experiments Lain jest produkcją wymagającą od widza włączenia myślenia oraz wczucie się w klimat przedstawionego świata.”
To samo z siebie zaletą nie jest. Każdy lubi co innego.
,,Bez tego, będzie to tylko historia o dziewczynie, która jest w wpatrzona w ekran komputera.”
Skąd wiesz? Skąd wiesz, w jaki sposób osoba nie będąca Tobą będzie odbierać ten serial?
O co mi chodzi? W swoich recenzjach wykazujesz się sporą dawką egocentryzmu – wychodzisz z założenia, że każdy postrzega sztukę w taki sam sposób jak Ty, oraz błędnie postrzegasz swoje subiektywne odczucia jako fakty.
Dlaczego akurat piszę to tutaj? Ponieważ, Lain to moja nowa waifu :p
Zawodowy nitpicking 🙂
Żeby nie rozpisywać się na całe strony, w skrócie:
Idąc Twoim tokiem rozumowania nie można nikomu nic polecić, gdyż nigdy nie można mieć pewności, czy komuś się cokolwiek spodoba i czy odbiera moje argumenty tak samo. Dlatego użyłem słowa klucza. Zresztą sam je wyłapałeś – „MYŚLĘ” – czyli zakładam prawdopodobieństwo. Naprawdę wydaje mi się to proste i logiczne.
Co do reszty zarzutów – tak uważam te cechy za coś negatywnego, ponieważ ich nie trawię. Tak po prostu, bez większej filozofii. Wyobrażasz sobie ile miejsca bym marnował i czasu zarówno swojego, jak i czytelników gdybym za każdym razem wyjaśniał dlaczego coś (niezwiązane z tematem wpisu) mi się nie podoba?
A jak wiadomo, zalety i wady to są rzeczy subiektywne i każdy widzi to inaczej. Dla mnie szybka akcja i typowe schematy battle shounenów nie ma ją kompletnie sensu i szkoda mi na nie czasu, dla kogoś innego to cały sens anime.
Tyle, że wpis(y) ten piszę ze swojej perspektywy. I nie, absolutnie nie jest to egocentryzm (nie wiem jak ktokolwiek w ogóle mógł dojść do tak dziwnych wniosków). Ja wyrażam swoją opinię, Ty jako czytelnik możesz się z nią zgodzić, lub nie. Chyba oczywistym jest fakt, iż wyrażając swoją opinię, pokazuję jak ja postrzegam sztukę. To jest naprawdę aż tak proste 🙂
Fakt faktem, niektóre zdania mogłem trochę zgrabniej skonstruować (szczególnie to dotyczące komedii), ale ten tekst jest już bardzo stary w kontekście mojej przygody z prowadzeniem tej strony.
Tak, to jest czepialstwo 🙂
Nudzę się :/
Myślałem, że robisz tutaj ”obiektywne” recenzje.
Skoro piszesz to wszystko z własnej perspektywy, bez udawania wyroczni, to zwracam honor. Przepraszam, jeśli mój wpis wyglądał na atak.
Zaś co do anime: podobało mi się. Na animeplanet dałem 4/5. Dlaczego? Niestety, ale odnoszę wrażenie, że fabuła Lain jest jedynie pretekstem którego twórca wykorzystuje do przemycania swoich poglądów na temat życia,
miłości i tak dalej. To jest szczególnie widoczne podczas monologów.
Ja nie przepadam za czymś takim. Wolałbym dostać satysfakcjonującą historię niż filozoficzne mambo jambo.
Ten sam problem mam z FLCL, Evangelionem oraz Paranoia Agent (tutaj moralizatorstwo było pozbawione wszelkiej subtelności)
Ps. :Jak się odniesiesz do trzech punktów z pierwszego posta?
Wybacz, że dopiero teraz, ale nie dostałem powiadomienia.
Generalnie nie wierzę w coś takiego jak obiektywne recenzje, każdy tekst czy recenzja to opinia kogoś innego. Tak jak wspomniałem wcześniej – dla jednego dany aspekt może być zaletą, dla innego wadą. Nie udaję wyroczni i nawet nie przyszło mi to nigdy do głowy 🙂
Odnośnie oceny, tę 10tkę wystawiłem pod wpływem chwili i generalnie po latach zrewidowałem ją, lecz zapomniałem jej zmienić w tym wpisie. Ogólnie nie jestem fanem serii typu „too deep for you”, ponieważ jest najczęściej tak jak piszesz i wiele interpretacji nijak ma się do prawdziwych motywów twórców. Lain jest trochę innym tytułem, ponieważ ma dodatkowo naprawdę ciekawy klimat.
Dla przykładu wielbione przez wielu Texhnolyze było dla mnie kompletnie niezjadliwe.
Evengelion ma całkiem niezłych bohaterów, więc tam mogłem spokojnie przymknąć na to oko.
Odnośnie tych trzech punktów – dla mnie fanserwis nie jest w żadnym stopniu czymś negatywnym o ile jest wyważony i/lub używany z głową. Powiem szczerze, że w Lain nawet tych takich scen nie pamiętam.
Z Akirą nie mam pojęcia. Obie serie (z tego co pamiętam) miały kilku punktów wspólnych w ekipie, więc całkiem możliwe, że było to jakieś odniesienie do tego tytułu.
Sceny z półnagą Lain (np.: w endingu) lub ujęcia pokazujące jej dekolt (przedostatni rząd, pierwszy obrazek po lewej) są dla mnie bardzo niesmaczne. Nie dość, że Lain ma raptem 14 lat, to jeszcze w porównaniu do swoich rówieśniczek wygląda bardzo dziecinnie. Zdaję sobie sprawę, że Japończycy mają inne podejście do spraw seksu, ale dla mnie – Europejczyka, jest to drażniące.
Domyślam się, że te sceny to nie jest fanserwis. Poprzez ukazanie intymności głównej bohaterki, autorzy chcieli nam przybliżyć jej postać. Mieliśmy bardziej się z nią zżyć.
Deus (czy tam Bóg) pod koniec 12 odcinka formował się w bliżej nie określone paskudztwo. Ta sekwencja przywodzi mi na myśl Akire: pod koniec tego klasyka, Tetsuo przemienił się w coś, w co nawet nie ośmielę się opisać